W matni parabanków

Niekontrolowane kosztowne kredyty sprawiają, że dziesiątki tysięcy Polaków żyją w pułapce wiecznych spłat

Publikacja: 17.08.2012 01:14

W matni parabanków

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittman

Amber Gold naciągnęło kilka tysięcy Polaków łącznie na około 80 mln zł. To sporo, ale nic w porównaniu z tymi, którzy dali się skusić na „szybkie pożyczki", „bez zbędnych formalności" w parabankach. Parabanki może nie zaprzepaszczają życiowych oszczędności jak Amber Gold, ale zawrotnymi opłatami i oprocentowaniem uniemożliwiają klientom zaoszczędzenie czegokolwiek przez lata. Działają bez prawnych regulacji, nie są ewidencjonowane, a oferują usługi tym, którzy stracili zdolności kredytowe.

W pierwszym półroczu instytucje nieobjęte nadzorem finansowym pożyczyły 1,17 mld zł, o jedną czwartą więcej niż rok temu. – Klienci mogą zadłużać się w kilku instytucjach naraz, spłacać starą pożyczkę, zaciągając nową – przyznaje Marcin Maciejewski, analityk porównywarki Finansowysupermarket.pl.

Z badań tej firmy, do których dotarła „Rz", wynika, że w pierwszej połowie roku zadłużenie Polaków w parabankach wyniosło 1,8 mld zł – to o 17 proc. więcej niż przed rokiem. W tym samym czasie rynek bankowych kredytów konsumpcyjnych się skurczył (o 3 proc.), choć i tak jest to potężna kwota – 130 mld zł.

Jak wyglądają typowi klienci parabanku? – To często ci, którym nie wystarcza do pierwszego i muszą posiłkować się niewielkimi kwotami, a w banku nie mają szans na kredyt – wyjaśnia Michał Sadrak z firmy doradczej Open Finance.

Firmy takie najczęściej działają lokalnie. Jeśli klient nie spłaca pieniędzy, wywieszają informacje o długu na drzwiach mieszkania, nachodzą w miejscu pracy. „Jak nie zapłaciłem dwóch rat, przyjechał pan w garniturze i zaczął straszyć, że dług będzie odsprzedany firmie, która tak mi rodzinkę urządzi, że szkoda gadać" – podobne techniki nękania przewijają się w wielu opowieściach. Nikt nie wie, ilu jest takich dłużników, nikt nie wymaga prowadzenia ewidencji przez parabanki.

– Łączne koszty obsługi długu są często ogromne – podkreśła Sadrak. Bo choć przeciętny kredyt to zazwyczaj niewielka suma, wysokie są opłaty. Na przykład za 500 zł pożyczonych na dwa tygodnie trzeba zapłacić 125 zł. Realna roczna stopa oprocentowania takiego kredytu to... 23 tys. proc.

Coraz większa liczba takich kredytów to szybko rosnąca bańka zadłużenia poza systemem bankowym. Dlaczego to niebezpieczne? Bo zadłużony w parabankach może to zataić, biorąc kredyt w banku. A wtedy to ten ostatni będzie miał problem, gdy klient przestanie płacić raty.

Amber Gold bez złota?

Firma Marcina Plichty najprawdopodobniej wcale nie inwestowała w złoto, mimo że zapewniała o tym klientów. Wczoraj niemiecka mennica Heraeus, na którą powoływał się Plichta, zaprzeczyła w rozmowie z „Rz", by jej klientem był Amber Gold. – Nie było stosunków handlowych między tą firmą i naszą – odpowiada Christoph Ringwald z Heraeus.

Amber Gold naciągnęło kilka tysięcy Polaków łącznie na około 80 mln zł. To sporo, ale nic w porównaniu z tymi, którzy dali się skusić na „szybkie pożyczki", „bez zbędnych formalności" w parabankach. Parabanki może nie zaprzepaszczają życiowych oszczędności jak Amber Gold, ale zawrotnymi opłatami i oprocentowaniem uniemożliwiają klientom zaoszczędzenie czegokolwiek przez lata. Działają bez prawnych regulacji, nie są ewidencjonowane, a oferują usługi tym, którzy stracili zdolności kredytowe.

Pozostało 83% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu