Z 257 przedsiębiorstw z japońskim kapitałem działających w Europie Środkowo-Wschodniej najwięcej działa w Czechach – 94. W Polsce jest ich 80, ale prócz południowych sąsiadów wyprzedzają nas jeszcze tylko Niemcy (146 firm) i Wielka Brytania (248). Według badania przeprowadzonego wśród japońskich przedsiębiorców, do którego dotarła „Rz", za najważniejsze atuty Polski Japończycy uznają wielkość rynku i jego potencjał konsumpcyjny, a także lokalizację pomiędzy wielkim rynkiem zachodniej Europy a rynkiem rosyjskim.
Dlatego duża część japońskich firm handlowych lokuje swoje centra sprzedaży na Europę Środkowo-Wschodnią właśnie w Polsce. Dla spółek produkcyjnych zaletą są niskie koszty pracy, a także możliwość współpracy z innymi przedsiębiorstwami. Dobrze oceniana jest stabilność polityczna i ekonomiczna, w miarę dobre oceny zyskuje system wsparcia w postaci dotacji i ulg podatkowych. Te ostatnie są magnesem przyciągającym japońskich przedsiębiorców do specjalnych stref ekonomicznych.
Co z pracownikami? – Polscy pracownicy są kompetentni, odpowiedzialni i pilni – twierdzą japońscy przedsiębiorcy. Ale zwracają uwagę, że trudno im znaleźć menedżerów i specjalistów. Japończycy uważają, że płace w Polsce rosną zbyt szybko w porównaniu z innymi krajami europejskimi. Narzekają także na nieelastyczny system pracy w godzinach nadliczbowych. Słabo oceniany jest system podatkowy, zwłaszcza skomplikowane i niejasne regulacje powodujące błędną interpretację przepisów, do tego częste zmiany w prawie, przedłużające się kontrole celne i zbyt długi okres oczekiwania na refundacje podatku VAT.
Kiepsko oceniany jest poziom infrastruktury i rozwoju technologicznego. W tej pierwszej fatalne oceny zbiera system infrastruktury transportowej: niezadowolonych z niego jest aż 62 proc. japońskich firm działających w Polsce.
Lepsze notowania ma natomiast poziom życia. Niemal wszyscy japońscy przedsiębiorcy wysoko oceniają poziom bezpieczeństwa, w miarę dobre oceny dają edukacji. Choć w tej ostatniej wskazują na potrzebę większej dostępności kształcenia obcokrajowców poza miastami oraz konieczność podwyższenia poziomu edukacji. Słabo oceniony został poziom opieki zdrowotnej, w dodatku w placówkach medycznych są trudności z porozumiewaniem się po angielsku, a podstawowych usług medycznych brakuje w specjalnych strefach ekonomicznych.