Na konferencji "Infrastruktura polska", zorganizowanej przez Executive Club, Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, w swoim wystąpieniu, znamiennie zatytułowanym „Krajobraz po bitwie", opisał obecny stan polskiej branży budowlanej.
Podkreślił, że sektor infrastrukturalny jest bardzo ważny i w ogromnym stopniu wpływa na kondycję całej branży budowlanej, która jeszcze do połowy ubiegłego roku rosła (do Euro2012). Później zanotowała spadek i w całym roku skurczyła się wobec 2011 r. o 1 proc.
- W całej gospodarce ten rok zapowiada się na trudny. Najbardziej widać to w przedsiębiorstwach budowlanych, gdzie rozpoczęły się zwolnienia. Do końca roku pracę z tego sektora może stracić nawet 150 tys. ludzi, czyli około 25 proc. wszystkich w nim zatrudnionych. Jedno miejsce pracy w budownictwie kreuje 2-3 nowe w innych branżach, co może spowodować, że bezrobocie rozleje się na inne sektory - mówił Michałowski.
Zaznaczył, że pogarsza się sytuacja finansowa firm. W 2012 r. prawie połowa przedsiębiorstw, pracujących dla infrastruktury, poniosła straty. - Wbrew powszechnej opinii najbardziej tracą nie najmniejsze firmy, ale te największe, zatrudniające powyżej 250 osób. W ubiegłym roku jedna czwarta firm, które upadły, to firmy budowlane. Prognozy wskazują, że liczba bankrutujących przedsiębiorstw będzie rosła - wyjaśnił.
Michałowski podkreślił, że podobną falę upadłości branża przeżywała w latach 2000-2003. Teraz sytuacja się powtarza, ale przyczyny są inne. - Przed laty problemem były brak finansowania i hamowanie inwestycji. Dzisiaj sytuacja jest odwrotna - firmy upadają ze względu na nadmiar roboty. Pieniędzy nie brakowało, a branża zachowuje się jak w trakcie najgłębszego kryzysu. Według PZPB przyczyn jest kilka: nienależycie przygotowaliśmy się do tego procesu, nagle pojawiły się ogromne pieniądze, rozpoczęła się ogromna konkurencja, nie oceniano realnego potencjału firm i odbyła się pogoń za najniższą ceną. Nagle ciężar powodzenia projektów przesunął się z inżynierów na prawników i finansistów, bo umowy nie zostały przez firmy budowlane dopracowane - mówił.