Pomoc publiczna w Unii Europejskiej jest zakazana, choć od tej zasady są wyjątki. Państwa nie muszą starać się o akceptację Brukseli, gdy wartość wsparcia nie przekracza 200 tys. euro (w okresie trzech lat) lub gdy jest ono przeznaczone np. na cele badawczo-rozwojowe.

W sytuacji kryzysu gospodarczego przepisy te okazały się jednak zbyt sztywne. Komisja Europejska doszła do wniosku, że do pobudzenia gospodarki konieczne jest wykorzystanie wszystkich dostępnych narzędzi. Bruksela zapowiada więc ułatwienia w udzielaniu „dobrej pomocy" – ukierunkowanej na realizację „wspólnych interesów", naruszającej konkurencję w stopniu „tak niewielkim, jak to tylko możliwe" oraz przyznawanej w sytuacji, gdy rynek „zawodzi".

Komisja stawia jednak dodatkowe warunki: „dobra pomoc" nie może zastępować, a tylko uzupełniać prywatne wydatki, powinna też skłaniać beneficjentów do działań, których inaczej by nie podjęli.

Nowelizacja przepisów ma również rozszerzyć katalog przypadków, w których ubieganie się o akceptację Brukseli w ogóle nie będzie konieczne. Komisja zamierza podwyższyć próg, po przekroczeniu którego istnieje taki obowiązek, oraz wydłużyć listę celów uprawnionych do otrzymywania pomocy – chodzi m.in. o działalność kulturalną i likwidację szkód po katastrofach naturalnych. By ukierunkować pomoc publiczną na wspieranie strategii „Europa 2020" oraz promowanie „inteligentnej" konsolidacji budżetowej Komisja zamierza też ujednolicić podstawowe kryteria kontroli pomocy: zawodności rynku, efektu bodźca oraz negatywnych skutków pomocy.

Inicjatywa Komisji budzi sprzeciw ekspertów. Specjaliści z niemieckiego ośrodka Centrum für Europäische Politik argumentują, że zezwolenie na pomoc w przypadku „zawodności" rynku jest ryzykowne, bo każdy rynek jest do pewnego stopnia zawodny. Podkreślają też, że stymulowanie konsolidacji budżetowej poprzez zwiększenie pomocy publicznej to ślepa uliczka, a rozszerzenie katalogu przypadków, w których uzyskanie pomocy będzie zbędne zwiększy niebezpieczeństwo, że niekorzystny wpływ pomocy na konkurencję będzie bardziej istotny niż wzrost efektywności.