Najnowszy raport Krajowego Stowarzyszenia Pośredników Nieruchomości (National Association of Realtors – NAR) wskazuje, że średnia cena domów liczona rok do roku wzrosła aż o 10 proc. – ze 162,6 tys. do 178,9 tys. dolarów. Lepsze wyniki zanotowano ostatnio w ostatniej fazie pęcznienia nieruchomościowej bańki spekulacyjnej – w ostatnim kwartale 2005 roku. Wówczas ceny domów wzrosły o 13,6 proc. Trend potwierdzają także badania innych instytucji. Według kalifornijskiej firmy CoreLogic, w grudniu 2012 r. ceny domów były o 8,3 proc. wyższe niż rok wcześniej, co było najlepszym wynikiem od maja 2006 roku.
Prezes NAR Gary Thomas za optymistyczny prognostyk dla całego rynku uznał, że ożywienie jest zauważalne niemal wszędzie. Ceny domów wzrosły bowiem aż 88 proc. spośród 152 największych aglomeracji miejskich, w których National Association of Realtors prowadzi badania. Także w trzecim kwartale ubr. ceny wzrosły w 120 metropoliach. Wzrost cen stymulował także spadek liczby budynków wystawionych na sprzedaż – było ich bowiem o 22 proc. mniej niż rok wcześniej. Najlepiej radziły sobie regiony najbardziej dotknięte przez kryzys – Phoenix w Arizonie, Detroit w Michigan i San Francisco w Kalifornii.
Rynkowi daleko jeszcze do pełnej równowagi. Aż 23 proc. transakcji na rynku nieruchomości stanowiły budynki przejmowane przez instytucje finansowe z powodu niespłacanych kredytów. Prezes Thomas zwraca jednak uwagę na wyraźną poprawę w stosunku do 2011 roku, w którym aż 30 proc. sprzedawanych domów stanowiły transakcje wymuszone. Zwiększonemu popytowi na rynku sprzyjają rekordowo niskie koszty kredytów hipotecznych w USA, utrudnieniem są jednak zaostrzone kryteria ich przyznawania. Większość ekonomistów przewiduje jednak, że w miarę ożywiania się amerykańskiej gospodarki, koniunktura na rynku nieruchomości będzie się poprawiać.
- Tomasz Deptuła z Nowego Jorku