Skala błędu wyniosła w ubiegłym roku 4,8 proc., przy skali wydatków 138,6 mld euro.
Nie jest to równoznaczne z korupcją czy marnotrawstwem. Pokazuje jednak, że kwoty zostały wypłacone niezgodnie z przepisami, czyli faktycznie pieniądze nie powinny były trafić do odbiorców.
– Najczęstsze błędy to niewłaściwie przeprowadzone procedury przetargów publicznych, pieniądze wydane na podstawie rachunków wystawionych poza okresem projektu czy za usługi i dobra niezwiązane bezpośrednio z danym projektem – tłumaczy „Rz" Kesrti Kaljulaid z Europejskiego Trybunału Obrachunkowego (ETO).
Skala błędów jest wyższa niż w 2011 roku, który i tak był już gorszy niż 2010 rok. Zdaniem ETO można to wytłumaczyć faktem, że zbliżamy się do końca obecnego okresu budżetowego 2007–2013.
Zwiększa się kwota płatności, tempo ich dokonywania i presja na wykorzystanie wszystkich dostępnych funduszy. Błędów nie popełniają instytucje unijne – wydatki na administrację są poprawne. Ale wszędzie tam, gdzie za wydatki odpowiadają państwa członkowskie, ETO znalazł błędy. A to aż 80 proc. budżetu.