Po listopadzie wartość sprzedaży polskich towarów za granicę była o 5 proc. większa niż przed rokiem, ale doskonały grudzień pozwolił zwiększyć dynamikę w całym 2013 r. do 5,8 proc. – To pokazuje, że ruch w eksporcie zaczął się na dobre. Ostatni miesiąc w roku nigdy bowiem nie należał do najlepszych pod względem aktywności w wymianie międzynarodowej, a tu taka niespodzianka – podkreśla Piotr Soroczyński, główny ekonomista Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych.
W całym 2013 r. wartość eksportu wyniosła 638,6 mld zł (ok. 203 mld dol. i 153 mld euro). – To rekordowy wynik, który dobrze świadczy o naszych przedsiębiorcach – komentuje Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
– Eksporterzy zwiększali udział na zagranicznych rynkach pomimo głębokiego spowolnienia gospodarczego oraz słabego popytu zewnętrznego. Nie była to zasługa gwałtownej deprecjacji złotego lub też innych nadzwyczajnych zdarzeń. Wynikało to po prostu z coraz lepszej zdolności firm do konkurowania na trudnych rynkach zagranicznych – dodaje Kozłowski.
Niemiecka lokomotywa
Z kolei wartość importu w 2013 r. wyniosła 648,2 mld zł (206,2 mld dol. i 155 mld euro) i w stosunku do 2012 r. praktycznie się nie zmieniła. Deficyt w wymianie handlowej to 9,6 mld zł, co jest najniższym wynikiem od 2006 r. Jeszcze w 2012 r. ujemne saldo sięgnęło 44,7 mld zł.
Naszym największym partnerem handlowym pozostają Niemcy. – Niemiecka gospodarka zaczęła w drugiej połowie rodzić sobie całkiem nieźle, a to pociągnęło cały nasz handel – zauważa Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao. Jeszcze po pierwszej połowie roku eksport do Niemiec (liczony w złotych) był o 0,1 proc. niższy niż w tym samym okresie 2012 r., po III kw. było już na 3-proc. plusie, a po całym roku wzrósł aż o 5,2 proc.