Z danych Departamentu Skarbu, na które powołuje się portal CNN/Money wynika, że w rękach Rosji znajdowały się pod koniec stycznia obligacje USA na sumę 132 miliardów dolarów. Co więcej, Rosjanie już wtedy pozbywali się amerykańskich papierów dłuższych, bo suma na koniec grudnia ub. r. była o 5 procent wyższa. Większy pakiet obligacji posiada na przykład Luksemburg (135 mld dol.).
Zdaniem ekspertów dużo poważniejsze skutki mogłoby przynieść pozbywanie się obligacji przez Chiny, czy Japonię. Oba kraje są wierzycielami rządu Stanów Zjednoczonych i to na sumy przekraczające bilion dolarów każdy.
Cytowany przez portal CNN/Money Lou Crandall z Wrightson ICAP uważa, że nawet gdyby Rosja zdecydowała się na szybką likwidację swoich pozycji, rynek zareagowałby tylko czasowymi i nieznacznymi wahaniami kursów. Według Rezerwy Federalnej w rękach inwestorów zagranicznych (w tym państw) znajdują się obecnie amerykanskie obligacje na sumę 5,8 biliona dolarów. Rosyjska część jest więc zaledwie ułamkiem tej sumy. "Początkowo rynek z pewnością zareagowałby na wyprzedaż, próbując ustalić co się dzieje. Ale gdyby się już wszystko wyjaśniło, to biorąc pod uwagę wartość rosyjskich pozycji, nawet zmasowana wyprzedaż przyniosłaby jedynie krótkotrwałe efekty" – zauważa Crandall.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku