Wartość tego rynku szacowana jest na 5,4 biliona dolarów. Ponieważ coraz mniej tych papierów skupuje bak centralny rentowności powinny pójść w górę, a ceny w dół. Tymczasem mamy do czynienia z odwrotnym zjawiskiem. Po spadku cen obligacji hipotecznych o stałym oprocentowaniu w 2013 r. w minionym półroczu notowania tych papierów poszybowały w górę. Stało się tak na skutek zaskakującego spadku ich podaży, który zrównoważył coraz bardziej ograniczony skup realizowany przez amerykański bank centralny w ramach wygasającego programu ilościowego luzowania polityki pieniężnej (quantitative easing).
Rynek poradził sobie z coraz mniejszym popytem ze strony Fedu, ponieważ jest coraz mniej emisji obligacji hipotecznych gwarantowanych przez amerykański rząd. Tempo sprzedaży domów w tym roku jest słabsze niż w 2013 r., a wielu kupujących finansuje transakcje gotówką a nie kredytem hipotecznym. Niedawno Rezerwa Federalna informowała, że w lipcu ograniczy skup obligacji hipotecznych o kolejne 5 miliardów dolarów do 15 mld dol., a jeszcze w grudniu 2013 r. wykładała na ten cel 40 miliardów .
- Nie wykreowano zbyt wielu obligacji, które mogłyby być wchłonięte - wyjaśnia David Finkelstein z Annaly Capital Management Inc., największego trustu inwestycyjnego kupującego dług. I właśnie to jego zdaniem spowodowało niedobór.
W rezultacie wartość tych papierów hipotecznych w posiadaniu Rezerwy Federalnej wzrosła do niemal 180 miliardów dolarów dalece przewyższając tempo wzrostu rynku, który w okresie pierwszych pięciu miesięcy tego roku powiększył się o 13 mld dolarów, wynika z obliczeń ekspertów nowojorskiego banku JPMorgan Chase.
Wartość nowych emisji netto papierów o stałym oprocentowaniu w 2013 r. wyniosła 280 miliardów dolarów, a w 2014 r. jak dotąd okazała się niewypałem, oceniają Matt Jozoff i Brian Ye, analitycy JPMorgan Chase. Na początku 2014 r. przewidywali oni, że wartość nowych emisji netto w całym roku wyniesie 175 miliardów dolarów, a teraz zredukowali swoje prognozy do 25 mld dol.