W ostatnią sobotę Białorusini, ściśle współpracujący z Rosjanami, zatrzymali ciężarówki z łotewskimi serami i innymi przetworami mlecznymi. Siergiej Beszmielnicki, prezes łotewskiego Związku Eksporterów Wyrobów Mleczarskich przyznał, że zaskoczyło go tak szybkie wprowadzenie w życie rosyjskiego zakazu importu żywności z krajów UE.
— Teraz już nie przepuszczają ani jednej ciężarówki z naszymi produktami. Dla rolników to katastrofa — mówił. Rząd rosyjski zwrócił się także do władz Kazachstanu, aby nie przepuszczały przez swoje terytorium transportów żywności z krajów UE. I Białoruś i Kazachstan są członkami Unii Celnej. Jak na razie na liście towarów zakazanych nie znalazły się łotewskie szprotki w w oleju, które cierpiały z powodu takich sankcji w przeszłości.
Didzis Smits, przewodniczący Związku Łotewskich Przetwórców Ryb nie ukrywa, że jest to kwestia czasu i puszki ze szprotkami znajdą się na zakazanej liście. Nie ukrywa, że zamierza zwrócić się do Komisji Europejskiej, aby inaczej przeznaczała pieniądze na wsparcie gospodarki morskiej w jego kraju, tak by więcej środków było wydawanych na badania i rozwój. Jego związek zwróci się także do rządu, aby udzielił pomocy przetwórniom, aby nie musiały zwalniać pracowników. Najprawdopodobniej władze przychylą się do jego wniosku i firmy te nie będą płaciły podatków przez następne 12 miesięcy.
Litwini też są zaniepokojeni, ale zakaz rosyjski przerabiali już w ubiegłym roku, kiedy po tym, jak władze w Wilnie otwarcie wsparły Ukraińców nagle okazało się, że spożywanie produkowanych w tym kraju wyrobów mlecznych jest groźne dla zdrowia. Wcześniej rosyjscy pogranicznicy wyjątkowo długo i dokładnie sprawdzali na granicach wszystkie litewskie ciężarówki, nie tylko te z żywnością. Dodatkowo jeszcze okazało się, że podejrzane jest również litewskie mięso i ryby. Litwini przeszli także przez rosyjskie obostrzenia, kiedy w 1990 roku zdecydowali się odłączyć od b. Związku Radzieckiego. Potem jednak powoli relacje nieco się uspokoiły, chociaż zakazy importu z tego kierunku od czasu do czasu były wprowadzane. Ostatecznie w ubiegłym roku, mimo wprowadzonego embarga na żywność, 19,8 proc. litewskiego eksportu żywności trafiło na rynek rosyjski, a jego wartość była równa 2,5 proc. PKB tego kraju. W przypadku Polski udział eksportu rosyjskiego wynosi 5,3 proc., w przypadku Estonii — 11,4 proc., a Łotwy — 16,2 proc. W I połowie roku Litwini sprzedali Rosjanom żywność za 75 mln euro, co miało wartość 3,1 proc. całego eksportu.
—Litewska gospodarka może z tego powodu mocno wyhamować — uważa Neil Shearing z Capital Economics. —Wprawdzie Litwini mogą próbować sprzedać towary na innych rynkach, ale w tej chwili, kiedy embargo obowiązuje na wszystkich rynkach, może się to okazać bardzo trudne.