Skandal finansowy w Monako. Siostrzeńcy księcia nadużyli władzy

Wiadomo dlaczego tak wielu bogaczy postanowiło na stałe osiedlić się w Monako. Podatki są tam przyjazne, klimat doskonały, a ich pieniądze bezpieczne.

Publikacja: 03.03.2024 13:12

Książę Albert II Grimaldi

Książę Albert II Grimaldi

Foto: Hollie Adams/Bloomberg

Tymczasem dwaj siostrzeńcy księcia Alberta II, synowie księżniczki Karoliny — Andrea i Pierre Casiraghi postanowili zarobić więcej, niż byłoby to możliwe w przypadku innych, mniej uprzywilejowanych inwestorów.

Rząd, to wujek

O tym, że siostrzeńcy mogą stwarzać problemy, książę Albert miał usłyszeć od swojego doradcy finansowego, Claude'a Palmero. Zaufanego do tego stopnia, że płacił z własnej kieszeni za apartament, jaki władca wynajmował potajemnie oraz za przekroczone wydatki księżnej Charlene. Robił to tak dyskretnie, że przez lata nikt się o tym nie dowiedział.

Aż do czasu, kiedy w 2012 roku bracia Casiraghi zaczęli mocno się rozpychać na monakijskim rynku. Jako dziedzinę wybrali branżę nieruchomości, wydawałoby się ograniczoną w sytuacji, kiedy cała powierzchnia księstwa, to niewiele ponad 2 km kwadratowe. Żeby odnieść sukces, musieli mieć wsparcie rządu. A rząd, to wujek.

„Biznes budowlany w księstwie sprawi kłopoty, a Pierre Casiraghi jest bardzo ambitny i chce zdobyć wiele kontraktów. Powinniśmy być bardzo ostrożni” — napisał Claude Palmero w notatce do księcia.

Czytaj więcej

Metryki europejskich bogaczy

Ostatecznie okazało się, że rząd wspierał kontrakty zdobywane przez siostrzeńców. W 2009 roku, kiedy mieli oni odpowiednio po 21 (Pierre) i 25 lat (Andrea) wartość ich projektów w Monako wynosiła 55 mln euro. A kiedy postanowili zbudować luksusowy apartamentowiec tuż obok słynnego kasyna, sam książę Albert II uciszył protestującą konkurencję. Gdy młodym biznesmenom przyszło do głowy zająć się transportem helikopterowym, wujek zadbał, aby odpowiednio wcześniej otrzymali warunki przetargu.

Ten przekręt był tak ewidentny, że zainteresował jednego z monakijskich sędziów, który zdobył dokumenty i po analizie doszedł do wniosku, że bracia Casiraghi byli wyraźnie faworyzowani. Doszło nawet do tego, że policja weszła do budynku rządowego, zabrała dokumenty, a jeden z ministrów został wezwany na przesłuchanie.

Jak pisze „Businessweek”, który ujawnił tę historię, bracia oczywiście zaprzeczyli, jakoby cokolwiek zrobili niezgodnie z prawem. Książę ze swojej strony wyparł się jakoby miał z tą sprawą mieć cokolwiek wspólnego.

Miały być reformy

Kiedy książę obejmował władzę po zmarłym ojcu obiecał reformy. Zapewnił, że księstwo nie będzie już azylem dla przekręciarzy, oszustów i osób uciekających przed podatkami. Nawet więcej. W Monako miały obowiązywać te same przepisy finansowe, co w całej Unii Europejskiej. Niewiele się zmieniło od tego czasu. „Miały” wcale nie oznacza, że „mają”.

Czytaj więcej

Bogaci bardziej szkodzą niż pomagają? Najnowszy raport nie pozostawia złudzeń

Kolejne inspekcje wykazały, że Monako bardzo sporadycznie i wybiórczo prowadzi dochodzenia w sprawie nieprawidłowości finansowych. Jeśli chodzi o przejrzystość transakcji jest stawiane na równi z Haiti i Syrią.

Latem 2023 książę Albert zwolnił Claude'a Palermo tłumacząc, że w niewłaściwy sposób zarządzał finansami rodziny panującej. Doradca bronił się, że zawsze działał na rzecz samego księcia i jego bliskich. W wywiadzie dla „Le Figaro” książę tłumaczył, że stracił zaufanie do Palermo i w tej sytuacji niemożliwa jest jakakolwiek współpraca.

Przekrętowa saga

Tymczasem, jak ujawnił „Businessweek” przekrętowa saga w Monako zaczęła się, kiedy w 1983 roku księżniczka Karolina przedstawiła rodzinie Stefano Casiraghi, włoskiego biznesmena, który wcześniej zajmował się sprzedażą klimatyzatorów we Włoszech.

Stefano miał wtedy dla Monako własne plany. Szybko stał się właścicielem lokalnego sklepu Christiana Diora i jedynym dilerem Porsche, Mitsubishi i Forda.

Założył też własną firmę —zajmującą się przewozami helikopterem Monacair. Zginął latem 1990 roku podczas wyścigów katamaranami. Andrea miał wtedy 6 lat, Pierre- 3. Księżniczka Karolina wycofała się z życia publicznego i zajęła się dziećmi, a książę Albert starał się zastąpić im ojca. Obaj bracia skończyli studia zagranicą, do księstwa wrócili jako dwudziestolatkowie. I wtedy postanowili odbudować biznes ojca.

W czerwcu 2009 Pierre ogłosił, że stał się większościowym udziałowcem Engeco, firmy budowlanej, którą wcześniej założył jego ojciec. Jak można się było spodziewać Engeco od tego czasu rozkwitło. Pierwszym dużym projektem była budowa nowego budynku Yacht Club de Monaco, usytuowanego tuż nad zatoką. Prezesem Yacht Clubu jest książę Albert. Dwoma wiceprezesami, bracia Casiraghi. Sam klub ma dzisiaj 2,5 tys. członków, a przyjmowanie nowych jest bardzo ograniczone restrykcjami.

Engeco wygrało również przetargi na rozwój projektu taniego budownictwa, falochronu i renowację parlamentu. W kolejnych latach doszły do tego jeszcze ogród botaniczny, mieszkania dla emerytów, wielopoziomowe garaże oraz budynki biurowe nad nimi.

W 2011 bracia wykupili budynek starego banku, żeby tam wybudować luksusowy apartamentowiec. Tuż obok kasyna. Apartamentowiec miał się nazywać La Petite Afrique. Tutaj jednak pojawił się problem. Jeden z konkurencyjnych deweloperów poskarżył się, że nowy budynek zasłoni widok z jego nieruchomości. Był tak zdeterminowany, że zaskarżył projekt braci do sądu. Wtedy książę Albert polecił wówczas jeszcze pracującemu dla niego Claude Palermo, żeby jakoś załagodził sytuację.

Ostatecznie odważny, ale wyraźnie udobruchany deweloper, otrzymał dwa inne projekty na terenie księstwa i wycofał sprzeciw.

Wtedy pojawił się nowy problem. Bo w Monako jest ograniczona wysokość budynków w przypadku wyburzanych nieruchomości. Braciom jednak udało się ominąć ten zakaz i La Petite Afrique jest trzykrotnie wyższa, niż bank, który wykupili. 25-metrowa kawalerka kosztuje tam 1,8 mln euro.

A przedsiębiorczy bracia stali się jeszcze bardziej ambitni. Weszli do projektu Mareterra, który zajmuje się budowaniem luksusowych willi i apartamentów, a jednocześnie przewiduje osuszenie części Morza Śródziemnego i powiększenie powierzchni księstwa o 3 proc. Sam książę miał obawy, że może to być o jeden projekt za daleko, ostatecznie przekonała go siostra i Andrea z Pierrem przejęli 10 proc. wartości tego przedsięwzięcia, na które Albert II osobiście wydał zgodę.

Czytaj więcej

Carskie klejnoty przemycone z Rosji podczas rewolucji 1917 r. na aukcji

Nowa branża

Po nieruchomościach bracia zainteresowani się transportem helikopterowym. Wielu rezydentów korzysta z tego środka transportu zamiast jechać krętą drogą samochodem z lotniska w Nicei. Miejsce w helikopterze lecącym z lotniska w Nicei do Monaco, to wydatek 195 euro.

Wcześniej monopol na taki transport mieli inni bracia Jacques i Patrick Crovetto i ich firma Heli Air Monaco. Ich helikoptery są charakterystyczne, pomalowane w biało-czerwone barwy narodowe księstwa. Ku ich wielkiemu zdziwieniu w 2014 roku dowiedzieli się, że stracili wyłączność na świadczenie takich usług , a rynek przewozów helikopterowych do/z Monaco ma zostać otwarty na konkurencję.

Okazała się nią jedna firma – Monacair, która kiedyś należała do Stefano Casiraghiego, a teraz jej współudziałowcami okazali się Andrea i Pierre. I oczywiście wygrali. Bracia Corvetto się wściekli, zaskarżyli przetarg.

Wtedy książę po raz kolejny wysłał Claude'a Palermo, tym razem do braci Corvetto. Miał dla nich propozycję zaakceptowaną przez księcia. Ale misja nie powiodła się. Bracia Corvetto poszli do sądu po raz kolejny w 2020 roku. A sytuacja rozwinęła się w sposób niespodziewany dla Casiraghich. Sędzia wysłał śledczych do Monacairu, którzy mieli zbadać działalność lotniczą firmy i jej systemy IT. Mało tego, śledczy uzyskali pomoc władz francuskich i włoskich. Okazało się, że w tym przetargu Monacair otrzymał pełne wsparcie wszystkich stron.

Ale bracia Corvetto ostatecznie otrzymali część rynku, na którym wcześniej dominowali. Dzisiaj Monacair ma 30 helikopterów, a Heli Air- 14. Ale bracia sprzedali segment przewozowy Blade Mobility, które za prawo operowania na terenie księstwa zapłaciło 30 mln euro. Monacair zajmuje się wyłącznie serwisowaniem maszyn.

Będą raporty, mogą być konsekwencje

W tym roku mają się ukazać dwa raporty opisujące finanse Monako. Francuska Financial Action Task Force zajmuje się podejrzeniami o pranie pieniędzy i korupcją. Jeśli śledczy znajdą jakiekolwiek twarde dowody, Monako może znaleźć się w niesłychanie trudnej sytuacji. Konsekwencją będzie zmiana zasad, na jakich funkcjonują tam banki i firmy,

Księżą Albert poproszony przez „Businessweeka” o komentarz do tej sytuacji odpisał : „Musimy być tutaj przykładem. Jest to palący obowiązek i już wydałem w tym zakresie instrukcje rządowe. To od nich zależy ich wdrożenie i uczynienie roku 2024 rokiem silnej mobilizacji. Wiem, że bezzwłocznie przystąpili do tego zadania.”

Tymczasem dwaj siostrzeńcy księcia Alberta II, synowie księżniczki Karoliny — Andrea i Pierre Casiraghi postanowili zarobić więcej, niż byłoby to możliwe w przypadku innych, mniej uprzywilejowanych inwestorów.

Rząd, to wujek

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Finanse
Będzie konkurs dla członków Rady Fiskalnej
Finanse
Jak przestępcy ukrywają pieniądze? Kryptowaluty nie są wcale na czele
Finanse
Były dyrektor generalny Binance skazany za pranie brudnych pieniędzy
Finanse
Podniesienie kwoty wolnej od podatku. Minister finansów Andrzej Domański zdradził kiedy
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił