Część komentatorów twierdzi, że efekty pierwszego ponownego autozapisu pracowników do PPK to porażka. Zgodzi się pan z taką oceną?
W mojej ocenie to nie jest porażka. Dzięki ponownemu autozapisowi udało nam się zwiększyć liczbę uczestników PPK o prawie 30 proc. Mamy dodatkowe 720 tys. uczestników w programie. A w sumie długoterminowo na czas emerytury oszczędza w nim już 3,3 mln osób. Dla każdego, kto przed 2019 r., przed startem PPK, starałby się zachęcić do takiego długoterminowego oszczędzania, taki wynik byłby marzeniem.
Ale sami spodziewaliście się 800 tys., może miliona nowych uczestników. Jest mniej.
No tak. Mogłoby być więcej, ale mówiliśmy też, że jeśli liczba uczestników tego programu przekroczy 3 mln, to już byłoby przyzwoicie, a 3,5 mln będzie wynikiem bardzo dobrym. Wyszło pośrodku, nie ma więc co narzekać. Warto przy tym szerzej spojrzeć na oszczędzanie długoterminowe z myślą o emeryturach. Widać wtedy, że łącznie w PPK i PPE, które też urosły dzięki PPK oraz IKE i IKZE, oszczędza dziś łącznie około 4,5 mln osób. A przed wdrożeniem PPK takich osób było około 1 mln, bo 300 tys. w PPE i po około 350 tys. aktywnych oszczędzających w IKE i IKZE. To jest tak naprawdę miara tego, jak wychodzi nam budowanie systemu długoterminowego oszczędzania. Czyli: przed PPK mieliśmy 1 mln, teraz jest ok. 4,5 mln. To wzrost o 450 proc. Oczywiście to nie daje nam pełnej satysfakcji, musimy działać dalej, popularyzować długoterminowe oszczędzanie. Doświadczenia międzynarodowe pokazują, że tworzenie takich systemów to długoterminowy marsz.
Czytaj więcej
Składki na państwowe fundusze kosztowały pracującego Polaka w ubiegłym roku 24 tysiące złotych.