Przeprowadzona przez bank centralny Chin emisja miała wartość 60 mld juanów (8,8 mld dol.). Zmiana była symboliczna, bo rentowność wzrosła o 4,04 pkt bazowego, do 1,3684 proc. Ale inwestorzy wzięli pod uwagę fakt, że była to pierwsza taka decyzja od połowy sierpnia 2009 r.
I wystarczyła do wywołania natychmiastowej reakcji rynków. Inwestorzy uznali, że w przyszłości nie jest wykluczone podwyższenie stóp procentowych, a co za tym idzie systematyczne chłodzenie gospodarki, która w ostatnim kwartale wzrosła o 8,7 proc. Staniały miedź – do 7,640 tys. dol., i ropa naftowa – z ponad 83 dol. do 81,15 dol. za baryłkę w Londynie. Tańsze było również złoto (1128 dol. za uncję). Oczekuje się też spadku cen stali. Indeks giełdy w Szanghaju spadł o 1,9 proc. Akcje taniały zresztą w całej Azji.
Zdaniem analityków bank centralny tym razem nie zamierza pozwolić na ponowny drastyczny wzrost akcji kredytowej, jak to miało miejsce w styczniu 2009 r. Pod koniec grudnia premier Wen Jiabao nie ukrywał, że jego zdaniem zeszłoroczny wzrost akcji kredytowej o 100 proc. doprowadził do ponad 25-procentowego wzrostu cen nieruchomości, na rynkach surowcowych zaś nastąpiła hossa grożąca presją inflacyjną.
– Nie nadawałbym jednak zbytniego znaczenia tej decyzji, najprawdopodobniej jest to decyzja jednorazowa – mówił Chris Leung, ekonomista z hongkońskiego DBS. Jego zdaniem dopiero podwyżka oficjalnych stóp procentowych będzie oznaczała zaostrzenie polityki pieniężnej. – To wszystko trzeba oceniać w konkretnym kontekście – uważa Robert Rennie odpowiedzialny za azjatycką strategię w singapurskim Westpac Banking Corp. – Przez ostatnie osiem miesięcy, kiedy banki centralne na całym świecie drenowały rezerwy, Chińczycy zwiększyli je o 1,6 bln juanów (234 mld dol.). To, że teraz nieznacznie podwyższyli stopy, trudno określić jako zaostrzenie polityki pieniężnej – dodał.
– Wyższe stopy mogą być wstępem do wymogu zwiększenia rezerw przez banki – uważa Shi Lei, analityk z Bank of China. Z kolei według Normana Villamina z Citigroup Private Banking decyzja Pekinu pociągnie za sobą kolejne, i to w całej Azji.