Powitanie nowego roku 2010 napawa więc optymizmem, że pozostałe wyzwania nie przerodzą się w nowe przesilenia.
Wśród wielu wyzwań ekonomicznych stojących przed Stanami Zjednoczonymi, następujące trzy wydają mi się najważniejsze: (i) przywrócenie pełnej stabilności systemu finansowego; (ii) zapoczątkowanie trwałego odwrócenia niekorzystnych proporcji makroekonomicznych; oraz (iii) długookresowej stabilizacji i kontroli długu rządowego. Niektórym czytelnikom natychmiast rzuci się w oczy brak dwóch ulubionych programów obecnej administracji, a mianowicie reformy systemu opieki zdrowotnej i trwałego przestawienia gospodarki na „zielone tory”. Zwięźle mówiąc, te dwa ostatnie wątki albo sytuują się niżej na mojej liście priorytetów (zielone tory) albo stanowią część szerszych wyzwań, które już wymieniłem powyżej (zdrowie). Jednakowo nie obawiam się rozluźnienia oczekiwań inflacyjnych. Bank Rezerwy Federalnej utrzyma w ryzach kreację pieniądza, kiedy rezerwy nadobowiązkowe w depozycie banku centralnego zaczną być odprowadzane do banków depozytariuszy.
Kryzys finansowy 2008-2009 roku doprowadził do pewnego podważenia dobrego imienia bankowości jako instytucji cieszącej się zaufaniem społecznym. Szczęśliwie, gniew o zabarwieniu populistycznym nie wyszedł poza komentarze w środkach masowego przekazu. Amerykanie głęboko doceniają wagę pośrednictwa finansowego być może dlatego, że znakomita większość domów w których mieszkają i samochodów którymi jeżdżą jest własnością banków, które zastawiają tymi aktywami pożyczki finansujące ich zakup. Przywrócenie stabilności sektora finansowego jest wyzwaniem o kapitalnym znaczeniu także dlatego, że od dopływu kredytu w dużej mierze zależeć będzie tempo wychodzenia z recesji.
Administracja Obamy obiecała reformę sekurytyzacji, która umożliwi większą stabilność emisji obligacji pod zastaw aktywów pożyczkowych. Mam nadzieję, że prywatyzacja Fannie Mae i Freddie Mac (uprzednio firm notowanych publicznie ale uważanych jako „sponsorowane przez rząd”) nie przywróci im statusu instytucji uprzywilejowanych, a więc cieszących się niepisaną gwarancją państwa. Ustanowienie jasnych dla wszystkich reguł własności i odpowiedzialności finansowej akcjonariuszy powinno figurować w tym pakiecie zmian na czołowym miejscu. Należy pozbyć się „pokusy nadużycia”, której obecność przyczyniła się do niedoszacowania ryzyka kredytowego obu instytucji w okresie kilku ostatnich dziesięcioleci. Koniecznym wydaje się też ustanowienie nowego reżimu wymogów kapitałowych dla banków. Silniejsze kryteria, szczególnie dla dużych instytucji, przyczyni się do wyeliminowania kolejnej „pokusy nadużycia”, a mianowicie oczekiwań automatycznej sanacji przez rząd banków ważących systemowo.
Nierównowaga w makroproporcjach gospodarki amerykańskiej została uwidoczniona wyjątkowo wyraźnie podczas obecnego kryzysu. Amerykanie już od dziesięcioleci konsumują znacznie więcej niż produkują, finansując deficyt sprzedażą papierów wartościowych. Zmniejszenie deficytu na rachunku bieżącym (który jest odpowiednikiem nadwyżki konsumpcji nad produkcją) będzie wymagało zmiany polityki gospodarczej, zmiany preferencji gospodarstw domowych oraz zmiany w polityce gospodarczej głównych partnerów handlowych Stanów Zjednoczonych. Polityka gospodarcza mającą na celu zwiększenie eksportu, a więc domknięcie deficytu handlowego, nie będzie łatwa. Poszerzenie rynków zbytu jest wypadkową koniunktury zewnętrznej i stopnia otwartości gospodarki innych krajów na produkty amerykańskie. Dalsza liberalizacja w łonie Światowej Organizacji Handlu utknęła jednak w martwym punkcie a rokowania dwustronne z głównymi partnerami (np., EU czy Chinami) okazują się politycznie niewdzięczne.