Mnożą się opinie na temat celowości i korzyści wynikających z powołania ponad dziesięć lat temu strefy euro. Wątpliwości uwidocznił kryzys w Grecji, która jest najsłabszym ogniwem klubu 16 państw Unii należących do eurostrefy. W niemieckich kręgach politycznych pojawił się nawet pomysł na ratowanie strefy euro poprzez rozszerzenie jej o zdrowsze kraje Europy Środkowej i Wschodniej (w tym Polskę).
Do ubiegłotygodniowej wypowiedzi laureata Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii Paula Krugmana (stwierdził, że UE nie była jeszcze gotowa na wprowadzenie wspólnej waluty) dołączył ostatnio finansista George Soros. Ostrzegł on wręcz przed rozpadem strefy euro.
Efekty tak głośnej debaty publicznej zapewne pojawią się wkrótce. Komisja Europejska podejmie próbę reformy unii walutowej. Można się spodziewać głównie wzmocnienia kontroli w państwach członkowskich. Mimo że wszystkie kraje powinny spełniać kryteria traktatu z Maastricht (m.in. deficyt sektora finansów publicznych w wysokości 3 proc. PKB), to w praktyce bezkarnie łamią te reguły albo, w patologicznym przypadku Grecji, po prostu wysyłają do Brukseli fałszywe dane.
Jaka więc będzie przyszłość tego klubu, do którego Polska zgodnie z umową akcesyjną musi prędzej czy później wejść? Czy euro będzie wstępem do wspólnej polityki gospodarczej, czy za sprawą problemów krajów południowej Europy dojdzie to jej likwidacji? Wśród polityków UE ten pesymistyczny wariant nie jest dziś na pewno brany pod uwagę. Na razie osłabienie wspólnej waluty wobec dolara w wyniku „greckiej tragedii” jest korzystne dla rentowności unijnego eksportu.
[ramka][srodtytul]Czy Polska powinna się spieszyć z wstąpieniem do strefy euro?[/srodtytul]