W ciągu ostatnich trzech miesięcy pogorszyły się przewidywania ekonomistów co do tego, w jakiej kondycji będzie nasza gospodarka w tym roku. Już po wakacjach analitycy ostrzegali, że pierwsza połowa 2013 r. przyniesie ostre spowolnienie wzrostu PKB. Jednak wówczas spodziewano się jeszcze, że gospodarka będzie rozwijała się w tempie powyżej 1 proc. W najnowszych prognozach na ten rok, zebranych w konkursie „Parkietu" i NBP wśród 35 zespołów analitycznych instytucji finansowych, kół studenckich i niezależnych analityków, przyszłość Polski maluje się w ciemniejszych barwach.
Krytyczny początek roku
Najgorszy dla gospodarki będzie pierwszy kwartał – wtedy czeka nas stagnacja, a według niektórych prognoz nawet lekka recesja (spadek wartości PKB rok do roku). Średnia wskazań sugeruje wzrost PKB jedynie o 0,6 proc., co oznacza, że czeka nas powtórka z początku 2009 r. Optymistyczne głosy jednak się pojawiają. – Najbliższy rok będzie bardzo trudny dla polskiej gospodarki, ale liczę w końcu na jakieś pozytywne niespodzianki. Coraz więcej jest prognoz przewidujących recesję w Polsce, a mi się wydaje, że jej jednak unikniemy. Liczę, że powolne ożywienie zacznie się na wiosnę – mówi Ignacy Morawski, główny ekonomista PBP Banku.
Przez większość roku gospodarka będzie jednak raczej pełzać, niż dynamicznie się rozwijać. Drugi i trzeci kwartał to wzrost w granicach jedynie 1–1,5 proc. rok do roku. Zdaniem ekonomistów, końcówka tego roku nie przyniesie znaczącego odbicia aktywności gospodarczej. Ostatnie trzy miesiące to możliwy wzrost PKB o 2,1 proc. To oznacza, że w całym 2013 r. PKB może rosnąć tylko niewiele ponad 1 proc. wobec ok. 2 w ubiegłym roku i 4,3 proc. w 2011 r. Rafał Benecki z ING liczy na odbicie w drugiej połowie roku. – Spodziewam się poprawy popytu zagranicznego. Wówczas możliwy jest dodatni wzrost we Włoszech, w Hiszpanii oraz mocniejszy wzrost w USA. Razem z dobrą koniunkturą w Azji będzie to pomagać koniunkturze w Niemczech i dostarczy wsparcia dla koniunktury w Polsce – tłumaczy ekonomista.
Gospodarkę w dół będzie ciągnął spadek wartości inwestycji. Najmocniejszy przypadnie na pierwszą połowę roku. – Spadek inwestycji publicznych wciąż jeszcze w pełni się nie ujawnił i będziemy odczuwać jego wciąż bardzo negatywny wpływ w pierwszej połowie roku – ostrzega Benecki. Mediana wskazań ekonomistów pokazuje, że w I kw. roku wartość inwestycji będzie o 4,5 proc. niższa niż w tym samym czasie rok wcześniej. W dalszej części roku spadki będą coraz łagodniejsze, ale inwestycje będą na minusie przez cały rok. Łącznie w całym roku ich wartość może spaść nawet o 10–20 proc. rok do roku.