Rz: Spółki, które pan kontroluje, rozwijają ostatnio produkcję tylko na Wschodzie.
Michał Sołowow
: W Polsce od jakiegoś czasu mamy do czynienia z istotnym wzrostem kosztów płac, energii i gazu. Nasza produkcja krajowa i tak znacznie przekracza wielkość rynku, eksportujemy nawet do 80 proc. Konkurencyjność eksportu nie idzie w parze z mocną złotówką. To duży problem zarówno dla Barlinka, jak i dla Cersanitu czy Dworów. Mocna waluta ma swoje zalety, ale w przypadku osłabienia konkurencyjności czy też kryzysu największa gospodarka świata, czyli USA, dąży do osłabienia swojej waluty, mamy teraz euro/dolar powyżej 1,43. Chyba warto brać przykład z najlepszych. Oczywiście wszystko w Polsce może się zmienić, gdy wejdziemy do strefy euro. Jeśli nastąpi to szybko, wtedy nasza atrakcyjność inwestycyjna i mam nadzieję konkurencyjność produkcji znacznie się podniesie. Bardzo istotny będzie parytet wymiany, miejmy nadzieję, że będzie atrakcyjny, w okolicach 3,9 – 4,0.
Właśnie został otwarty zakład Barlinka na Ukrainie, rusza budowa kolejnego w Rosji. Które kraje są jeszcze w kręgu zainteresowania?
Na pewno chcielibyśmy zrobić coś w Rumunii ze względu na duże zasoby surowca. Negocjujemy obecnie warunki przejęcia jednego z tamtejszych zakładów. Ale rozmowy najprawdopodobniej jeszcze trochę potrwają. Jeśli się nie powiodą, to zdecydujemy się na inwestycję typu greenfield. Myślimy jeszcze o terenach położonych za Uralem, o okolicach Irkucka. Powód ten sam: duże zasoby surowca, duży rynek. Ostatnim miejscem w Europie położonym w miarę niedaleko nas, gdzie są duże zasoby surowca, są kraje byłej Jugosławii. Tam jednak ma już swoją fabrykę Tarkett, nasza bezpośrednia konkurencja. Sądzę więc, że inwestowanie w Chorwacji czy Słowenii nie byłoby dobrym pomysłem.