Najlepiej opłacanym prezesem giełdowej firmy był w ubiegłym roku Janusz Filipiak. Właściciel krakowskiego ComArchu zainkasował ponad 6,1 mln zł, czyli prawie o 1/3 więcej niż w 2006 roku, kiedy również zwyciężył w rankingu „Rz”. Wyprzedził dwóch bankowców – byłego prezesa BRE Banku Sławomira Lachowskiego i szefa BPH Józefa Wancera, którzy zarobili po ponad 5 mln zł.

W pierwszej setce naszego rankingu nie znaleźli się natomiast szefowie takich gigantów jak PKO BP czy PGNiG. Ich zarobki wciąż ogranicza ustawa kominowa. Niektórym jednak udaje się ją obejść. Wprawdzie PGNiG wypłaciła prezesowi Krzysztofowi Głogowskiemu tylko 223 tys. zł, ale uwzględniając zarobki z tytułu funkcji pełnionych w spółkach zależnych, jego łączne wynagrodzenie sięgnęło 848 tys. zł.

Z przeanalizowanych przez „Rz” ponad 100 raportów rocznych dużych firm giełdowych wynika, że w 2007 roku przeciętne wynagrodzenie prezesa giełdowej spółki (mediana) wzrosło o ponad 20 procent. W tym czasie łączne zyski firm z naszego rankingu wzrosły o ponad 25 proc. Średni dochód prezesa w 2007 roku sięgnął 0,74 mln zł, ale 38 menedżerów zarobiło ponad milion złotych. Przeciętne wynagrodzenie członka zarządu wzrosło podobnie jak w 2006 roku o 7,5 proc. i wyniosło prawie 490 tys. zł. W podobnym tempie rosły zarobki szeregowych pracowników, ale ich średnia płaca sięgnęła 4 tys. zł brutto miesięcznie, co oznacza 48 tys. zł w ciągu roku.

W 2007 r. wynagrodzenia prezesów stanowiły niespełna 2 proc. zysków, jakie wypracowały firmy. Rok wcześniej ta relacja sięgała 2,5 proc. Ale są takie spółki, w których stosunek wynagrodzeń szefów do zysku przekraczał 10 proc. W tym przypadku rekordzistą był prezes spółki ZEG. Andrzej Bywalec zarobił w 2007 r. 386 tys. zł, czyli 35 proc. zysku firmy. Jego wynagrodzenie, podobnie jak zyski firmy, było niższe niż rok wcześniej, ale pensja szefa spadła w dużo mniejszym stopniu niż zysk spółki. Wśród firm, w których współczynnik zarobków prezesa do zysku przekracza 10 proc., znalazły się też Groclin i Forte. Jednak płace ich prezesów spadły prawie w takim stopniu jak zysk. Z kolei zwycięzca rankingu „Rz” Janusz Filipiak zarobił w ubiegłym roku o jedną trzecią więcej niż w 2006 r., choć zysk Comarchu obniżył się o prawie 20 proc. Podobnie było w przypadku szefów spółek Energomontaż Północ i Wawel. Ich zyski spadły o ponad 40 proc., a zarobki prezesów wzrosły o 60 – 70 proc. Nie wszędzie zatem obowiązują zasady dobrych praktyk, według których zarobki menedżerów powinny być związane z wynikami firm.

Tych problemów nie ma wśród dużych firm, gdzie od lat widać rozsądne proporcje między zarobkami prezesów a wynikami. Przykładem są giełdowe banki, gdzie te relacje nie przekraczają 0,4 proc.