To, co dzieje się w strefie euro, martwi inwestorów na całym świecie, również w Polsce. Inflacja bowiem staje się globalnym problemem.
Kiedy o godz. 11 Eurostat podał, że inflacja w strefie euro sięgnęła w czerwcu 4 proc. (są to wstępne dane), wobec 3,7 proc. w maju, rentowność dziesięcioletnich obligacji polskiego rządu wzrosła o 0,1 pkt proc., a złoty umocnił się do 3,3480 zł za euro (wyrównany historyczny rekord) i 2,1230 zł za dolara (najniżej od 1993 r.). To pokazuje, że oczekiwania na twardą reakcję banku centralnego rosną nie tylko w strefie euro, ale również w naszym kraju.
Powodem wzrostu inflacji w eurolandzie są bardzo wysokie ceny ropy. W poniedziałek w Nowym Jorku pobiły one kolejny rekord, baryłka surowca kosztowała 143,6 dolara.
W czwartek Europejski Bank Centralny zadecyduje o stopach procentowych. Większość ekonomistów uważa, że podwyżka o 0,25 pkt proc. jest już przesądzona. Jak to wpłynie na decyzje Rady Polityki Pieniężnej? Opinie są podzielone.
–W sytuacji zacieśnienia polityki pieniężnej przez EBC, RPP zdecydowałaby się, naszym zdaniem, na podwyżkę stóp procentowych już w lipcu – napisali w biuletynie ekonomiści BPH. Bardziej sceptyczni są analitycy Raiffeisen Banku. – Decyzja EBC miałaby wpływ na RPP tylko, jeśli pociągnęłaby za sobą osłabienie złotego – mówi Jacek Wiśniewski, główny ekonomista tego banku.