Emeryci nie zacisną pasa

Renciści i emeryci zyskają na wysokiej inflacji i wzroście pensji. Rząd nie ma zamiaru ograniczyć indeksacji świadczeń wyłącznie do jednego wskaźnika

Aktualizacja: 05.07.2008 12:52 Publikacja: 05.07.2008 03:55

Emeryci nie zacisną pasa

Foto: Rzeczpospolita

Zmiana obecnych zasad waloryzacji rent i emerytur mogłaby spowodować, że w kasie państwa pozostałoby 3 – 4 mld zł. Renciści i emeryci zamiast średnio 60 zł podwyżki dostaliby około 40 zł miesięcznie.

Oszczędności przyniosłoby oparcie waloryzacji nie na poziomie inflacji i 20-proc. wzroście średnich płac w gospodarce, jak jest teraz, ale wyłącznie na tym pierwszym wskaźniku.

– Takie posunięcie miałoby uzasadnienie ekonomiczne, ponieważ dla emeryta różnica w podwyżce nie byłaby tak znacząca, a w skali budżetu to duża kwota – wyjaśnia wiceminister finansów Elżbieta Chojna-Duch. – To jednak temat polityczny i nie sądzę, aby ktokolwiek zdecydował się na wysunięcie takiej propozycji.

Według Janusza Jankowiaka, członka zespołu doradców premiera, jeśli w 2008 roku średnioroczna inflacja osiągnie 4 – 5 proc., a średni wzrost płac znajdzie się na poziomie około 7 proc., to całkowity koszt waloryzacji w 2009 r. wyniesie 7,2 – 8,5 mld zł. Rok później koszty dla budżetu mogą wzrosnąć do 12 mld zł. – Gdyby indeksację ograniczyć wyłącznie do inflacji, wówczas kosztowałaby ona państwo 4 – 5 mld zł – dodaje ekonomista.

– Zmiana zasad waloryzacji i oparcia jej wyłącznie na inflacji była na mojej liście – mówi prof. Stanisław Gomułka, były wiceminister finansów. – Ale nie zdążyłem jej zgłosić. Teoretycznie jednak cały czas jest to możliwe, pytanie tylko, czy rząd Donalda Tuska zdecyduje się na zmianę.

Agnieszka Chłoń-Domińczak, wiceminister pracy, uważa, że nie jest to możliwe. – Obecne zasady waloryzacji to wynik konsensusu społecznego. Gdybyśmy chcieli ograniczyć wzrost emerytur i rent, spotkałoby się to z protestami organizacji emeryckich i związków zawodowych – wyjaśnia. Elżbieta Suchocka-Roguska, wiceminister finansów, dodaje, że jeden punkt procentowy waloryzacji to koszt dla budżetu równy 1,1 mld zł. – Z jednej strony mamy rosnące wydatki budżetowe, z drugiej emerytów, którzy mają prawo liczyć na wyższe świadczenia w momencie, gdy płace osób zatrudnionych rosną, a gospodarka rozwija się w niezłym tempie – podkreśla Suchocka-Roguska.

Zasady waloryzacji rent i emerytur w ciągu ostatnich lat kilkakrotnie się zmieniały. Najpierw brano pod uwagę wzrost płac, potem inflację. W ubiegłym roku przyjęto regułę indeksacji, opierając się na poziomie inflacji i 20-proc. wzroście średniej płacy w gospodarce. To spowoduje, że poziom wydatków rosnąć będzie w wyższym tempie niż pozostałe wydatki. – W przyszłorocznym budżecie założono wzrost wydatków o 4,9 proc. w porównaniu z tegorocznym planem – zaznacza Gomułka.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki e.glapiak@rp.pl

Zmiana obecnych zasad waloryzacji rent i emerytur mogłaby spowodować, że w kasie państwa pozostałoby 3 – 4 mld zł. Renciści i emeryci zamiast średnio 60 zł podwyżki dostaliby około 40 zł miesięcznie.

Oszczędności przyniosłoby oparcie waloryzacji nie na poziomie inflacji i 20-proc. wzroście średnich płac w gospodarce, jak jest teraz, ale wyłącznie na tym pierwszym wskaźniku.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem