Po fatalnym otwarciu światowych giełd, kiedy to indeksy traciły po kilka procent, po południu pojawił się popyt, który w pewnym momencie wywindował wskaźniki parkietów zachodnioeuropejskich nieco nad kreskę. Nie trwało to jednak długo i główne europejskie indeksy na zamknięciu straciły ostatecznie po ok. 5 proc. Niemiecki DAX spadł o 4,9 proc., a brytyjski FTSE100 – o 5,3 proc.
Na rynki wciąż napływają niepokojące informacje, i to nie tylko związane bezpośrednio z kryzysem finansowym. Wczoraj np. rząd Niemiec obniżył prognozy wzrostu PKB na 2009 r. Dane makroekonomiczne z gospodarki USA także były złe. Spadek produkcji przemysłu okazał się we wrześniu dużo większy, niż oczekiwano. Notowania na rynku amerykańskim zaczęły się więc od potężnych spadków (4 – 5 proc.), jednak w ostatniej godzinie notowań sytuacja odmieniła się całkowicie.
Inwestorzy kupowali akcje firm energetycznych, linii lotniczych i koncernów handlowych, korzystając z ich niskiej ceny. Impulsem był spadek notowań ropy poniżej 70 dol. za baryłkę. Ostatecznie Dow Jones wzrósł o 4,7 proc. a S&P – o 4,2 proc.
Warszawska giełda straciła wczoraj średnio 3 proc. – o tyle spadł szeroki wskaźnik WIG. Duże spółki poradziły sobie gorzej. WIG20 przeceniono o 3,4 proc. Tym samym oba indeksy ustanowiły nowe, pewnie nie ostatnie, dna bessy. Wartość obrotów akcjami wyniosła 1,57 mld zł.
Wczoraj kolejne spółki z sektora finansowego podały wyniki za III kwartał. Zyski Getinu i Noble Banku wzrosły, jednak nie pomogło to giełdowej wycenie. Getin wyszedł na zero, a Noble stracił 2,7 proc. To pokazuje obecny stosunek inwestorów do branży co, niestety, źle wróży na przyszłość. Akcje banków straciły wczoraj 4,6 proc., najwięcej spośród wszystkich branż.