Rezerwa Federalna kategorycznie odrzuciła żądania sekretarza skarbu Timothy’ego Geithnera domagającego się publicznej debaty nad strukturą Fedu oraz metod zarządzania stosowanych w banku.
Geithner chciałby, aby to Fed miał wiodącą rolę w przebudowie rynku finansowego po kryzysie. Wcześniej jednak chce mieć pewność, że instytucja jest bez zarzutu. Ben Bernanke, prezes Fedu, przyjął jednak działania Departamentu Skarbu jako zamach na niezależność banku centralnego USA.
Już w lipcu Geithner wyznaczył ekspertów, których zadaniem była ocena zdolności Fedu do pełnienia statutowej roli oraz jego powiązań z bankami regionalnymi. Sekretarz skarbu chciałby też obciążyć Fed odpowiedzialnością za nadmierne ryzyko podejmowane przez instytucje finansowe.
Początkowo wszystko szło gładko, a zarząd Fedu zgodził się wziąć udział w takim projekcie. Teraz przedstawiciele banku jednak doszli do wniosku, że może to zagrażać niezależności ich instytucji. Program, nazwany już „Planem Obamy”, zakładał również, że efektem wystawionych ocen mogą być korekty zarządzania Fedem oraz zmiany w jego strukturze. – Nie mam pojęcia, dlaczego akurat Departament Skarbu miałby się zajmować takimi badaniami i prowadzeniem debaty – dziwił się Robert Eisenbeis, główny ekonomista ds. polityki pieniężnej w Cumberland Advisors, który wcześniej zatrudniony był jako dyrektor ds. badań w biurze Fedu w Alabamie. – Fed został stworzony przez Kongres i i nie podlega skarbowi – dodał. Ale i Senat, i Kongres miały już wcześniej pretensje do prezesa Fedu Bena Bernanke, że przekroczył swoje kompetencje, ratując grupę AIG oraz bank Bear Sterns.
Materiał niezbędny do przygotowania debaty miał być gotowy na 1 października, ale nikt jeszcze nie zabrał się do jego przygotowania. Rzecznik Departamentu Stanu Andrew Williams odmówił wczoraj komentarzy na temat tego projektu, podobnie rzeczniczka Fedu Michelle Smith. Nie chcieli również powiedzieć, dlaczego po ogłoszeniu projektu z zarządu Fedu odszedł Stephen Friedman, który nie zrezygnował ze stanowiska członka zarządu Goldman Sachs. Ponieważ i inni członkowie zarządu Fedu mają związki z bankami prywatnymi, m.in. Merrill Lynch, dymisja Friedmana raczej nie będzie ostatnia. Bank centralny opuściło również kilku dyrektorów niższego szczebla.