Entuzjazm po lepszych od oczekiwanych danych o amerykańskim PKB za trzeci kwartał trwał tylko jeden dzień. Inwestorzy przestają wierzyć w trwałość gospodarczego odbicia, bo o ile dane z realnej gospodarki pokazują poprawę, o tyle wskaźniki wyprzedzające koniunkturę wytraciły swój wzrostowy impet.
Nie ma się co dziwić, że inwestorzy uciekający od ryzykownych aktywów wyprzedają akcje z rynków wschodzących, które najwięcej zyskały w trakcie ośmiomiesięcznego trendu wzrostowego. Widać to m.in. po spadającym tempie napływów środków do funduszy dedykowanych tym giełdom. W ciągu ostatniego tygodnia na giełdy państw rozwijających się wpłynęły ponad 2 mld dolarów, czyli dwukrotnie mniej, niż wynosiła średnia z dwóch poprzednich tygodni – wynika z danych opublikowanych przez portal EPFR Global. Bank inwestycyjny Morgan Stanley szacuje, że na rynki wschodzące tylko w tym roku wpłynęły już 64 mld dolarów.
Najbardziej w ostatnich dniach spadły notowania rosyjskich spółek, które traciły w ślad za taniejącymi na światowych rynkach surowcami. Indeks RTS stracił prawie 8 proc. wartości w ciągu tygodnia. Niewiele lepiej było na warszawskiej giełdzie, która zanotowała prawie 6-proc. spadek.
Oczy inwestorów w najbliższych dniach zwrócone będą za ocean. Seria publikowanych danych, w tym tych z rynku pracy i komunikat po posiedzeniu Fedu, będą miały decydujący wpływ na zachowanie inwestorów, również z rynków wschodzących.
masz pytanie, wyślij e-mail do autora