To bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że był to konkurs skierowany tylko do małych i średnich firm. W poprzednim naborze, gdzie mogły startować także duże podmioty, złożono 411 wniosków. Niespodzianką jest też duża wartość projektów, które ubiegają się o wsparcie. Średnio jedna firma chciałaby obecnie dostać 5,5 mln zł, w poprzednim konkursie – 4,8 mln zł – wynika z informacji Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.

– To naprawdę zaskakujące rezultaty. Tym bardziej że akurat tego typu dotacje są przeznaczone na dosyć trudne projekty – komentuje Michał Gwizda z firmy doradczej Accreo Taxand. Przedsiębiorca w pierwszej fazie musi bowiem przeprowadzić profesjonalne badania, które doprowadzą np. do powstania prototypu. W drugiej części wdraża swój wynalazek w życie. To etap inwestycyjny – grant (do 20 mln zł) można wydać na zakup niezbędnych maszyn, linii produkcyjnych czy nawet budynków. – Może część firm wpadła więc na pomysł przeprowadzenia jakiekolwiek badania, by dostać grant na inwestycje – zastanawia się Gwizda.

– Zapewne będą i takie projekty, które pod płaszczykiem wdrożeń szmuglują zwykłe inwestycje, badania zaś są jedynie kwiatkiem do kożucha – mówi Włodzimierz Hausner, dyrektor Centrum Innowacji Naczelnej Organizacji Technicznej. – Ale może małe i średnie firmy zaczęły rozumieć, że bez zmian nie ma przyszłości?