Na rozpoczętym w Brukseli szczycie przywódców państw unijnych premier Donald Tusk obiecał poparcie dla reformy zasad budżetowych w zamian za zgodę na uwzględnienie kosztów reform emerytalnych w długu publicznym. Chodzi o poparcie postulatu Niemiec co do sankcji i kontrolowanego bankructwa zbyt zadłużonego państwa.
Polska łącznie z dziewięcioma innymi krajami członkowskimi unii - zwróciła się do Brukseli o to, by zmienić sposób liczenia długu ze względu na koszty reform systemu emerytalnego. Obecnie do długu publicznego liczone są transfery z budżetu do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Przez to polski dług publiczny jest większy, niż gdyby reforma emerytalna nie została wprowadzona. Rząd domaga się zmiany metodologii liczenia, ponieważ Komisja Europejska porównuje nasz dług z długiem krajów, które reform nie dokonało, a więc poziom zadłużenia w tych krajach niższy. Premier przekonuje unijnych polityków, że transfery do OFE wynikające z przeprowadzonej reformy to nie dług, lecz oszczędności na przyszłość.
W przypadku Polski jest to tym bardziej istotne, że zbliżamy się obecnie niebezpiecznie do przekroczenia drugiego progu ostrożnościowego na poziomie 55 proc. długu w relacji do PKB. Jego przekroczenie miałoby konsekwencje dla kolejnego budżetu - oznacza bowiem konieczność utrzymywania deficytu w odniesieniu do dochodów na niezmienionym poziomie, ale także kolejne podwyżki podatku VAT od lipca 2012 i lipca 2013. Na podwyżki nie będzie mogła liczyć cała budżetówka, zamrożone zostaną też renty i emerytury. Zmiana sposobu liczenia długu odsunęła by też w konsekwencji groźbę przekroczenia progu 60 proc. długu w relacji do PKB zapisanego w konstytucji. Dyskusja dotycząca zmiany metodologii liczenia długu rozpoczęła się od wystosowania tzw. listu dziewięciu. Niemalże natychmiast zaprotestowały Niemcy. Dlaczego?
Nasi sąsiedzi stoją na stanowisku, że taki precedens mógłby spowodować lawinę pomysłów na rozluźnienie dyscypliny finansowej. W ten sposób Pakt Stabilizacji i Rozwoju ległby w gruzach.
Oficjalnie jednak unijny komisarz do spraw gospodarczych i walutowych, Olli Rehn zapewnił, że Komisja Europejska zastanowi się nad wnioskiem "dziewiątki".