Rostowski: PiS powinien przeprosić

W Sejmie rozpoczęło się procesowanie nad projektem budżetu na przyszły rok. Jacek Vincent Rostowski, minister finansów uważa, że opozycja, głównie PiS oraz ekonomiści, którzy domagają się szybkich i „szokowych” refom powinni przeprosić rząd i społeczeństwo

Publikacja: 07.10.2010 12:02

Rostowski: PiS powinien przeprosić

Foto: ROL

Minister finansów rozpoczął debatę na temat przyszłorocznego budżetu od przypomnienia sytuacji makroekonomicznej Polski w zeszłym oraz w tym roku.

Przywołał europejską „zieloną wyspę” wzrostów gospodarczych. Zaznaczył, że prognozy na ten rok dają Polsce drugie w Europie miejsce związane z szybkością wzrostu gospodarczego. Minister dodał, że siła polskiej gospodarki zaprzecza wszystkim, uważającym że nasze państwo jest słabe, rządzone układami.

Ale też wezwał Prawo i Sprawiedliwość, by przeprosili Polaków za błędną - jego zdaniem - politykę gospodarczą w latach 2006-2007, za złe podpowiedzi gospodarcze oraz za straszenie kryzysem. Jego zdaniem gdyby rząd zastosował się do podpowiedzi opozycji ( także Lewicy) także na temat radzenia sobie z kryzysem, to deficyt budżetowy byłby wyższy o dodatkowe 42 mld zł.

- A to oznacza, że na pewno w tym roku przekroczylibyśmy pierwszy, a może i drugi próg ostrożnościowy – dodał minister finansów. Ale też dostało się ekonomistom. Zdaniem ministra Rostowskiego zbytni straszą oni społeczeństwo. Z trybuny „umówił” się z nimi, że jeśli za rok, przy kolejnym konstruowaniu budżetu okaże się, że ich przewidywania nie spełniają się i stan finansów państwa nie jest tak dramatyczny jak przedstawiają – to go przeproszą. Minister zwrócił uwagę, że większym problemem dla finansów państwa jest deficyt sektora finansów publicznych niż dług publiczny.

Minister Rostowski uważa, że skuteczność reform finansów publicznych zależy od ich stopniowego wprowadzania. W opinii Jacka Rostowskiego przedstawiany w Sejmie projekt budżetu będzie mieć bardzo dobry wpływ na stan finansów w najbliższych latach.

Minister podkreślił, że "rząd Tuska już na początku kadencji wybrał drogę stopniowych reform, więc nikt nie powinien być zdziwiony, że tą drogą idziemy". - Przeszliśmy przez kryzys bez popełnienia żadnego błędu. Uniknęliśmy zbytniego długu publicznego i teraz też wierzę w to, że uda nam się jak Odyseuszowi przeprowadzić Polskę jak okręt przez otwarte morza - uważa Rostowski.

Minister zadeklarował, że przyszłoroczny budżet będzie pierwszym z serii trzech konsolidujących finanse publiczne. Jacek Rostowski dodał, że mamy za sobą trzy budżety kryzysowe, a wraz z nimi wzrastające wydatki przy spadających dochodach.

Beata Szydło, posłanka Pi S zwróciła się bezpośrednio do ministra Rostowskiego – Gdyby Bóg zesłał na Polskę to nieszczęście i Platforma Obywatelska wygrała następne wybory, i przygotowywała kolejny projekt budżetu, to nie będzie mogła już zrzucać odpowiedzialności na poprzedników – i zapytała – A jeżeli okaże się, że nie miał Pan racji, to przeprosi Pan Polaków i komentatorów, bo Pis nie jest Pan w stanie obrazić. Posłanka PiS podkreślała, że szybko rosnący dług publiczny jest coraz bardziej poważnym problemem. – Wszyscy Polacy musieliby pracować przez 14 i pół miesiąca i przeznaczyć wszystkie pieniądze przeznaczyć na spłatę długu, byśmy go spłacili.

Od przyszłego roku będzie malał deficyt sektora finansów publicznych. Z 5 procent PKB do 1,4 procent w 2012. Według unijnej metody liczenia, deficyt zejdzie z 6,5 procent do 2,9 procent PKB.

Poseł Lewicy Ryszard Zbrzyzny zarzucił rządowi, że chce ograniczyć bezrobocie, ogranicza pieniądze przeznaczone na aktywną pomoc bezrobotnym: - To nie jest zasób finansowy, to jest fundusz, na który 9 mld zł płacą pracodawcy.

Ryszard Zbrzyzny podkreślił, że projekt budżetu wpłynie negatywnie na sytuację finansową obywateli. Zdaniem posła SLD, w zbliżającym się roku zwiększy się liczba osób biednych. Dodatkowo będziemy świadkami znacznego rozwarstwienia społeczeństwa. Według Sojuszu, nie można doprowadzać do sytuacji, w której to najbiedniejsi będą ponosili koszty błędnych decyzji obecnego rządu.

Według Sojuszu Lewicy Demokratycznej, rząd Donalda Tuska kompromituje się tym projektem i pokazuje, że nie ma recepty na rządzenie. Dlatego SLD będzie głosować przeciwko przyjęciu projektu budżetu.

Bardziej przyjaźnie o projekcie budżetu wypowiadał się Stanisław Żelichowski.szef klubu PSL. Ale zaznaczył, iż budżet państwa nie powinien ograniczać inwestycji. Podkreślał, że zadłużenie samorządów jest duże, ale nie można pozwolić na to, by modernizacja państwa zamykała się do dużych miast. Stanisław Żelichowski opowiedział się także za pomysłem maksymalnego skrócenia czasu otrzymania refundacji środków za realizację projektów unijnych. PSL postuluje też, by wszystkie wydatki budżetowe były obsługiwane przez polskie banki. Rządu i projektu budżetu broniła posłanka Krystyna Skowrońska z PO. Jej zdaniem opozycja krytykuje projekt, ale robi to w sposób publicystyczny, a nie ekonomiczny. Przypomniała o różnych programach oszczędnościowych w krajach europejskich. Prosiła posłów opozycji o racjonalność.

Niejako ripostowała Elżbieta Rafalska z PiS – Dla przeciętnego Polaka to nie jest ani prorozwojowy ani prozatrudnieniowy budżet, to jest budżet na czarna godzinę – Rafalska zarzuciła ministrowi finansów, że choć sytuacja materialna wielu Polaków jest coraz trudniejsza, to on pokazuje „niezwykłą lekkośc bytu” – Pan się oderwał od Polaków – stwierdziła.

W projekcie ustawy budżetowej na przyszły rok zapisano ponad 40-miliardowy deficyt. Dochody państwa mają wynieść ponad 272 miliardy 300 milionów, zaś wydatki przekroczą 313, 5 miliarda złotych. Rząd przewiduje wzrost PKB o 3,5 procent, a inflacji o 2,3 procent. W przyszłym roku nie będzie wzrostu wynagrodzeń w budżetówce poza nauczycielami, których pensje wzrosną od września o 7 procent. Od 1 marca rząd zamierza ograniczyć też zasiłek pogrzebowy z prawie 6 tysięcy 400 złotych do 4 tysięcy. O 1 procent w przyszłym roku wzrośnie podatek VAT. Zlikwidowana ma być również ulga w akcyzie na biopaliwa. Wzrośnie za to ulga dla studentów na przejazdy komunikacją publiczną do 51 procent.

Parlament ma cztery miesiące, by uchwalić budżet i przekazać ustawę prezydentowi do podpisu, który ma na decyzję siedem dni. Jeśli posłowie i senatorowie nie zdążą przyjąć budżetu w konstytucyjnym terminie, prezydent może podjąć decyzję o skróceniu kadencji Sejmu. Ma na to dwa tygodnie.

Minister finansów rozpoczął debatę na temat przyszłorocznego budżetu od przypomnienia sytuacji makroekonomicznej Polski w zeszłym oraz w tym roku.

Przywołał europejską „zieloną wyspę” wzrostów gospodarczych. Zaznaczył, że prognozy na ten rok dają Polsce drugie w Europie miejsce związane z szybkością wzrostu gospodarczego. Minister dodał, że siła polskiej gospodarki zaprzecza wszystkim, uważającym że nasze państwo jest słabe, rządzone układami.

Pozostało 93% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu