Minister finansów rozpoczął debatę na temat przyszłorocznego budżetu od przypomnienia sytuacji makroekonomicznej Polski w zeszłym oraz w tym roku.
Przywołał europejską „zieloną wyspę” wzrostów gospodarczych. Zaznaczył, że prognozy na ten rok dają Polsce drugie w Europie miejsce związane z szybkością wzrostu gospodarczego. Minister dodał, że siła polskiej gospodarki zaprzecza wszystkim, uważającym że nasze państwo jest słabe, rządzone układami.
Ale też wezwał Prawo i Sprawiedliwość, by przeprosili Polaków za błędną - jego zdaniem - politykę gospodarczą w latach 2006-2007, za złe podpowiedzi gospodarcze oraz za straszenie kryzysem. Jego zdaniem gdyby rząd zastosował się do podpowiedzi opozycji ( także Lewicy) także na temat radzenia sobie z kryzysem, to deficyt budżetowy byłby wyższy o dodatkowe 42 mld zł.
- A to oznacza, że na pewno w tym roku przekroczylibyśmy pierwszy, a może i drugi próg ostrożnościowy – dodał minister finansów. Ale też dostało się ekonomistom. Zdaniem ministra Rostowskiego zbytni straszą oni społeczeństwo. Z trybuny „umówił” się z nimi, że jeśli za rok, przy kolejnym konstruowaniu budżetu okaże się, że ich przewidywania nie spełniają się i stan finansów państwa nie jest tak dramatyczny jak przedstawiają – to go przeproszą. Minister zwrócił uwagę, że większym problemem dla finansów państwa jest deficyt sektora finansów publicznych niż dług publiczny.
Minister Rostowski uważa, że skuteczność reform finansów publicznych zależy od ich stopniowego wprowadzania. W opinii Jacka Rostowskiego przedstawiany w Sejmie projekt budżetu będzie mieć bardzo dobry wpływ na stan finansów w najbliższych latach.