Polityka małych kroków już nie wystarczy

Polski PKB wzrośnie w 2011 roku o 3,8 proc. – szacują eksperci. Mimo to ekonomiści nie widzą wielu powodów do dumy ze stanu gospodarki. Największe obawy budzi stan finansów publicznych – wysoki deficyt i szybko przyrastający dług. Dobra wiadomość jest taka, że wciąż próbujemy gonić kraje Europy Zachodniej

Publikacja: 28.12.2010 02:18

EkonomiŚci szacujĄ przyszŁoroczny wzrost na 2,9 do nawet 4,4 proc.

EkonomiŚci szacujĄ przyszŁoroczny wzrost na 2,9 do nawet 4,4 proc.

Foto: Rzeczpospolita

Z ankiety „Rz” przeprowadzonej wśród dziewięciu ekonomistów wynika, że gospodarka będzie rosła w 2011 roku w tempie 3,8 proc. PKB, a inflacja sięgnie 3,3 proc. To jednak wcale nie oznacza, że możemy spać spokojnie i nie martwić się zagrożeniami, jakimi straszą pesymiści.

Pozytywne oczekiwania dotyczące poziomu wzrostu gospodarczego nie do końca odzwierciedlają wszystkie zawirowania na zachodzie Europy. Nie przekładają się też na poszczególne segmenty naszego gospodarczego życia. Zupełnie blado zaś wypadamy w porównaniu z takimi krajami, jak Niemcy, Anglia czy Francja. – Nie mamy powodu do dumy, bo dzieli nas ciągle duży dystans cywilizacyjny, technologiczny i naukowy w stosunku do tych krajów, nie mówiąc o Stanach Zjednoczonych – stwierdza Stanisław Gomułka, ekonomista BCC. – Nie zaoferowaliśmy światu znaczących produktów i technologii, nie mamy jeszcze znaczących globalnie przedsiębiorstw czy uniwersytetów.

Profesor zaznacza jednak, że choć nie jesteśmy tygrysem azjatyckim i tempo doganiania jest ciągle ślimacze, to jednak jest ono dostatecznie duże, aby utrzymać na stabilnym poziomie około 1 proc. nasz udział w gospodarce światowej.

[srodtytul]Odkładane inwestycje[/srodtytul]

Tym, co martwi Michała Dybułę z BNP Paribas, jest wciąż słaba aktywność inwestycyjna sektora prywatnego i znaczne osłabienie tempa wzrostu eksportu w trzecim kwartale tego roku. – Odnotowaliśmy najgorszy wynik w Europie Środkowej i Wschodniej, i to pomimo wysokiego tempa wzrostu eksportu i importu w Niemczech – podkreśla ekonomista. – Nieciekawie wygląda też sytuacja na rynku pracy. Rośnie wprawdzie zatrudnienie, ale czasowe. Nie na czas nieokreślony. To oznacza, że pozycja pracowników jest słaba, a wzrost płac niski.

Grzegorz Maliszewski z banku Millennium dodaje, że bez przyspieszenia inwestycji trudno oczekiwać trwałego przyspieszenia wzrostu gospodarczego. – Niepokoją szczególnie wciąż głębokie spadki inwestycji w maszyny i urządzenia, i to pomimo bardzo dobrych wyników finansowych firm, rosnącego wykorzystania mocy wytwórczych oraz poprawy optymizmu przedsiębiorstw – mówi Maliszewski. – Wskazuje to, że przedsiębiorstwa wciąż bardzo ostrożnie oceniają perspektywy na przyszłość.

[srodtytul]Firmy mają się dobrze[/srodtytul]

Jednak – jak podkreśla Rafał Antczak, wiceprezes Deloitte – mimo że rząd raczej nie przysłużył się w mijającym roku polskiej gospodarce, to sprawnie poprowadzony proces wielu trudnych prywatyzacji przez MSP, rewelacyjna elastyczność polskich firm i wydajność pracowników oraz niezła absorpcja środków unijnych gwarantują stabilizację. – Tak długo więc jak nasz stolik stoi na tych trzech nogach, polskiej gospodarce nie grozi recesja, a rząd nie musi troszczyć się o „jakieś” fiskalne reformy czy deregulację – uważa Antczak.

Co więcej, nasze przedsiębiorstwa – na co wskazuje Marcin Mrowiec z Pekao SA – starają się rozwijać mimo trudności, a czasem trudności przekuwają na atuty (chodzi np. o podbijanie rynków Europy Zachodniej produktami już dobrymi jakościowo, a jeszcze tańszymi niż konkurencji). Zdaniem Ernesta Pytlarczyka z BRE Banku, jeśli tylko firmy znajdą dogodną okazję, będą gotowe do jeszcze większej ekspansji. – Przedsiębiorstwa odnotowują rekordowe wyniki i rekordowe poziomy wolnych środków – mówi ekonomista. – Wskaźniki finansowe świadczą, że polskie firmy są gotowe do kontynuowania ekspansji.

Ale to jedna strona medalu. – Patrząc globalnie, musimy pamiętać, że mimo wzrostu gospodarczego jako kraj mamy poważny deficyt – mówi Mrowiec. – Jeśli przy wzroście w granicach 3,7 – 3,8 proc. mamy prawie 8 proc. PKB deficytu sektora finansów publicznych, to gdyby przytrafiła nam się kiedyś recesja, finanse publiczne mogłyby się znaleźć w rozsypce.

Janusz Jankowiak wskazuje na jeszcze jeden zgrzyt – w 2011 roku dynamika PKB naszego głównego partnera handlowego – Niemiec – spadnie o ponad 1 pkt proc., do niespełna 2,5 proc. – Otoczenie zewnętrzne nie będzie już nas tak wspierać jak w tym roku, a wewnątrz zabraknie takich czynników, jak odbudowa popowodziowa stanu posiadania dóbr ruchomych, wzmożone zakupy wywołane widmem podwyżki VAT czy likwidacją ulgi na auta z kratką – przypomina ekonomista.

[srodtytul]Czas na duże kroki[/srodtytul]

Dlatego rząd będzie musiał szybko się rozstać z obecną polityką drobnych kroków w zakresie zmian w finansach publicznych. – Inaczej stan finansów publicznych za rok, dwa lata może być zdecydowanie gorzej odbierany – przestrzega Jarosław Janecki z Societe Generale.

W 2010 roku polska gospodarka była nadal w unijnej czołówce pod względem tempa wzrostu gospodarczego. To bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, że w przeciwieństwie do innych krajów o wyższym wzroście Polska nie miała wsparcia w postaci niskiego wzrostu czy nawet recesji w 2009 roku.

Z tempem wzrostu PKB w 2010 roku na poziomie ok. 3,5 proc. Polska najprawdopodobniej znajdzie się na czwartym miejscu wśród krajów UE-27, za Szwecją (ok. 4,8 proc.), Słowacją (4,1 proc.) oraz Niemcami (ok. 3,7 proc.). Wszystkie te kraje przeżywały jednak rok temu głęboką recesję i notowały spadki PKB o ok. 5 proc., podczas gdy Polska miała dodatnie tempo wzrostu PKB na poziomie 1,7 proc.

[ramka][srodtytul]Opinia: Maja Goettig, główna ekonomistka BPH[/srodtytul]

Efekt tzw. zielonej wyspy spowodował, że Polska pod względem PKB na mieszkańca w 2009 r. zanotowała największy awans w UE. Niestety, nadal jesteśmy w unijnym ogonie – gorzej od nas pod względem poziomu zamożności wypadają jedynie Litwa, Łotwa, Rumunia i Bułgaria. W kolejnych latach mamy szansę wyprzedzić m.in. Węgry, gdzie wzrost PKB w latach 2010 – 2011 ma być prawie o połowę niższy niż w Polsce. Na przestrzeni ostatnich 15 lat Polska zbliżyła się do średniej unijnej poziomu zamożności o prawie 20 pkt proc., z 43 proc. do 61 proc.[/ramka]

[ramka][srodtytul]Rozwój krajów Unii Europejskiej przyspieszy w 2012 r.[/srodtytul]

W przyszłym roku gospodarka Unii Europejskiej ma wzrosnąć o około 1,75 proc. – szacuje KE. Wyhamowanie aktywności gospodarczej w 2011 r. będzie spowodowane światowym spowolnieniem i zapowiadaną konsolidacją fiskalną. Ponownie wzrost gospodarczy przyspieszy do ok. 2 proc. w 2012 r. Ekonomiści Komisji uważają, że stanie się tak dzięki wzmocnieniu się popytu prywatnego. Udział eksportu netto we wzroście PKB ma się zmniejszyć, natomiast udział popytu wewnętrznego wzrosnąć dzięki stopniowemu zwiększaniu inwestycji i poprawie spożycia prywatnego. Komisja Europejska ocenia, że dynamika wzrostu eksportu osłabnie w 2011 r. do 6,4 z obecnych 10,2 proc., a dynamika importu z 9,1 do 5,4 proc. Podstawę prognozowanej poprawy sytuacji w zakresie spożycia prywatnego stanowią powoli polepszające się perspektywy zatrudnienia, umiarkowany wzrost dochodów oraz niska inflacja.

W latach 2011 i 2012 spodziewany jest wzrost zatrudnienia w UE wynoszący odpowiednio 0,5 proc. i 0,75 proc. i spadek stopy bezrobocia, poczynając od 9,5 proc. w roku bieżącym do 9 proc. w 2012 r.[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=e.glapiak@rp.pl]e.glapiak@rp.pl[/mail][/i]

Z ankiety „Rz” przeprowadzonej wśród dziewięciu ekonomistów wynika, że gospodarka będzie rosła w 2011 roku w tempie 3,8 proc. PKB, a inflacja sięgnie 3,3 proc. To jednak wcale nie oznacza, że możemy spać spokojnie i nie martwić się zagrożeniami, jakimi straszą pesymiści.

Pozytywne oczekiwania dotyczące poziomu wzrostu gospodarczego nie do końca odzwierciedlają wszystkie zawirowania na zachodzie Europy. Nie przekładają się też na poszczególne segmenty naszego gospodarczego życia. Zupełnie blado zaś wypadamy w porównaniu z takimi krajami, jak Niemcy, Anglia czy Francja. – Nie mamy powodu do dumy, bo dzieli nas ciągle duży dystans cywilizacyjny, technologiczny i naukowy w stosunku do tych krajów, nie mówiąc o Stanach Zjednoczonych – stwierdza Stanisław Gomułka, ekonomista BCC. – Nie zaoferowaliśmy światu znaczących produktów i technologii, nie mamy jeszcze znaczących globalnie przedsiębiorstw czy uniwersytetów.

Pozostało 86% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli