Ekonomiści szacują, że w drugim kwartale sięgnęła ona 4,7 proc., a JP Morgan ostrzega, że może być jeszcze wyższa. Zdaniem banku, inflacja osiągnie szczyt w sierpniu - 5,2 proc.
Z tego powodu resort pracy uważa, że minimalny wskaźnik waloryzacji emerytur i rent w 2012 roku powinien wynieść 4,02 proc.
W przygotowanym w ministerstwie projekcie rozporządzenia zapisano, że przy takim wskaźniku koszt waloryzacji sięgnie ok. 6 mld zł w skali dziesięciu miesięcy przyszłego roku. Taki poziom waloryzacji zaproponowano też Trójstronnej Komisji do Spraw Społeczno-Gospodarczych. Wynika on z pozostawienia dotychczasowych zasad, w oparciu o które podnoszono świadczenia, czyli 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2011 roku i poziom inflacji.
"Przedstawiciele związków zawodowych nie zgodzili się z przedstawioną propozycją, uważając, że wysokość zwiększenia wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2012 roku powinna kształtować się na poziomie 50 proc. realnego wzrostu płac" - czytamy w projekcie. "W tej sytuacji, w związku z nieuzgodnieniem w ramach Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych zwiększenia wskaźnika waloryzacji emerytur i rent w 2012 roku, rząd ustalił wysokość zwiększenia wskaźnika waloryzacji emerytur i rent na minimalnym ustawowym poziomie wynoszącym 20 proc. realnego wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w 2011 roku".
Z uzasadnienia wynika, że wyższa waloryzacja nie jest możliwa ze względu na sytuację finansów publicznych, w tym Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, konieczność ograniczania wydatków państwa oraz konieczność korekty deficytu sektora instytucji rządowych i samorządowych poniżej 3 proc. PKB. A każde zwiększenie wskaźnika waloryzacji o 0,1 pkt procentowego to dodatkowy koszt w skali 10 miesięcy 2012 roku w kwocie 150 mln zł.