– Europejscy decydenci nie powinni zmuszać banków do przeprowadzenia obowiązkowych rekapitalizacji, zanim sami nie rozwiążą problemu długu publicznego – twierdzi Emilio Botin, prezes hiszpańskiego Banco Santander (właściciela polskiego BZ?WBK).

Botin wskazuje, że tworzone przez polityków projekty skoordynowanej rekapitalizacji sektora bankowego wywołują na rynkach dezorientację i uczucie braku bezpieczeństwa. Wprowadzenie ich w życie może natomiast doprowadzić do spowolnienia akcji kredytowej, co dodatkowo uderzy w pogrążone w kryzysie europejskie gospodarki. Według niego unijni decydenci powinni więc, zamiast zajmować się rekapitalizacją, przyjąć rozwiązania wzmacniające instytucje strefy euro oraz zacieśnić współpracę gospodarczą pomiędzy jej krajami członkowskimi.

Botin nie jest pierwszym prezesem dużego zachodnioeuropejskiego banku, który protestuje przeciwko planowi rekapitalizacji sektora bankowego. Podobne poglądy głosi Josef Ackermann, prezes Deutsche Banku. – Zastrzyki kapitału nie pomogą rozwiązać problemu. Nie jest nim finansowanie banków, ale to, że rządowe obligacje tracą status aktywów wolnych od ryzyka – twierdzi Ackermann. Jego zdaniem koszty rekapitalizacji poniosą rządy, co jedynie pogłębi europejski kryzys zadłużeniowy.

Za rekapitalizacją opowiada się jednak przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso.  Ta sprawa ma być dyskutowana  na niedzielnym unijnym szczycie w Brukseli.

Europejski Urząd Nadzoru Bankowego (EBA) przeprowadza testy wytrzymałościowe mające pokazać, jak dużo dodatkowego kapitału w związku z kryzysem w strefie euro mogą potrzebować banki. Prognozy analityków szacują tę kwotę na łącznie 100 – 250 mld euro.