Poprzedni tydzień nie był udany dla inwestorów, którzy swoje pieniądze lokują na parkietach rozwijających się. Indeks MSCI?Emerging Markets, który analizuje ich ruchy (obejmuje 30 rynków), tąpnął aż o 5,4 proc.
Przeceny nie powinny jednak dziwić. Unijny szczyt, który miał miejsce 8 – 9 grudnia, wbrew nadziejom tylko na krótko poprawił nastroje inwestorom giełdowym. Nie przyniósł bowiem gotowej recepty, jak wyleczyć euroland z trapiących go problemów finansowych. Choroba się pogłębia. Pacjent jest coraz słabszy. Dlatego najważniejsze giełdy Europy (Niemcy czy Francja) zniżkowały w poprzednim tygodniu 0 5 – 6 proc.
Trudno w tej sytuacji oczekiwać, żeby giełdy wschodzące szły pod prąd trendom światowym. Problemy eurolandu rzutują też bowiem na gospodarki państw rozwijających się, dla których kraje unijne są ważnymi rynkami zbytu. To odbija się na wycenach firm. Ich kurs spadając, ciągnął w dół indeksy.
Niewiele lepiej radziły sobie giełdy południowoamerykańskie, choć wydawać by się mogło, że problemy starego kontynentu ich nie dotyczą. W tym przypadku zawiniły spadki na rynkach surowcowych, przede wszystkim ropy naftowej i metali (na ich wykresach coraz wyraźniej rysuje się trend zniżkowy). Firmy wydobywcze mają spory udział w indeksach państw z tego regionu, przede wszystkim brazylijskim.
Na polskim podwórku ze swoimi kłopotami wynikającymi z nadmiernego apetytu nienasyconego fiskusa musiał się też zmierzyć KGHM. Obłożenie miedziowej spółki olbrzymim podatkiem od kopalin przyczyniło się do gwałtownej wyprzedaży jej akcji. W?skali tygodnia straciły prawie 15 proc., co z uwagi na istotny udział w WIG20 sprowadziło ten indeks w skali całego tygodnia prawie 5 proc. w dół.