Kto karmi chińskiego smoka?

Państwo Środka opiera swoją potęgę na niskim kursie juana i bardzo konkurencyjnych kosztach pracy

Publikacja: 20.04.2012 01:38

3 kwietnia 2012, Chiny

3 kwietnia 2012, Chiny

Foto: AFP

Według danych MFW Chiny w zeszłym roku zdołały wyprzedzić Japonię i zajęły jej miejsce jako druga gospodarka świata. Tempo wzrostu gospodarczego w ChRL, choć zwalnia, nadal wygląda imponująco w porównaniu z Europą i USA. PKB wzrósł w 2011 r. aż o 9,2 proc. Chiny są największym światowym konsumentem energii, stali, miedzi, aluminium i wielu innych surowców. Jeździ tam więcej samochodów niż w USA. Ich rezerwy walutowe przewyższają 3 bln dolarów i wraz z rezerwami Hongkongu stanowią blisko 40 proc. rezerw walutowych świata. To więcej, niż mają łącznie wszystkie fundusze hedgingowe.

Jednocześnie finanse chińskiego państwa (na poziomie centralnym) są zdrowe. Dług publiczny to zaledwie ok. 20 proc. PKB i jest pokryty przez rezerwy w niemal 400 proc. Nic dziwnego więc, że wiele krajów – od afrykańskich satrapii po europejskie demokracje – oczekuje, że Chiny staną się ich bankierem i wzmocnią ich gospodarki wielkimi inwestycjami. Jakie są źródła sukcesu gospodarczego Chin?

Robotnicy bez praw

Jeszcze 20 lat temu chińska gospodarka była mniejsza od brazylijskiej i ledwo wchodziła do grupy dziesięciu największych na świecie. Kraj nieśmiało zaczął się otwierać na kapitalizm dopiero w 1979 r., po około trzech dekadach katastrofalnej dla gospodarki maoistowskiej tyranii.

3  bln dolarów przekraczają obecnie rezerwy walutowe Chin

Wolnorynkowe reformy nabrały przyspieszenia dziesięć lat później, a Chiny stały się „fabryką świata". Ojcem odważnych zmian był ówczesny przywódca Komunistycznej Partii Chin Deng Xiaoping, twórca systemu nazywanego przez niektórych politologów kapitalizmem totalitarnym. W jego ramach partia komunistyczna nie zrezygnowała z kontroli nad społeczeństwem i z monopolu władzy, ale pozwoliła Chińczykom zakładać prywatne przedsiębiorstwa, grać na rynku i bogacić się.

Bogacenie się miało jednak odbywać się w zgodzie z władzą, w wyznaczonych przez nią granicach i – co najważniejsze – z jej pomocą. Stworzono więc system kapitalizmu wspomaganego przez państwo, w którym banki na podstawie wytycznych władz zwiększają lub zmniejszają akcję kredytową, a rząd daje zarobić firmom „zaprzyjaźnionych towarzyszy" na gigantycznych projektach inwestycyjnych.

Za rządów Denga strategią gospodarczą państwa stał się merkantylizm, czyli dążenie do stałego wypracowywania nadwyżek w handlu z resztą świata i opieranie na tym wzrostu gospodarczego. ChRL wzorowała się na strategii, która stworzyła gospodarczą potęgę powojennej Japonii, a wcześniej zapewniła imperialną pozycję Wielkiej Brytanii, Stanom Zjednoczonym i Niemcom. By osiągnąć przewagę handlową nad resztą świata, Chiny z jednej strony przez wiele lat ściśle reglamentowały zagranicznym firmom możliwość wejścia na swój rynek, z drugiej zaczęły zalewać świat tanimi produktami.

Bardzo niskie koszty produkcji udaje się utrzymywać głównie dzięki totalitarnej specyfice państwa. W 1949 r. w ChRL wprowadzono zakaz swobodnego poruszania się po terytorium kraju.

Jeśli Chińczyk z biednej prowincji chce wyruszyć do pracy w Szanghaju, potrzebuje paszportu wewnętrznego. Ich liczba jest ograniczona, a ci, którzy zdołają go otrzymać, stają się zazwyczaj posłuszną, tanią i bezbronną siłą roboczą. Nie mogą ściągnąć rodziny do miejsca pracy, nie mogą tam uzyskać prawa stałego pobytu (póki nie kupią mieszkania, co jest ze względów finansowych trudne) i nie mogą liczyć na wsparcie państwa w konflikcie z pracodawcą. Takich obywateli drugiej kategorii jest w Chinach 120 mln.

Walutowy parasol

Do tego dochodzą ludzie, którzy pracują na czarno (bez paszportu) oraz więźniowie. Ponadto przedsiębiorcy nie muszą się tam martwić o ubezpieczenia społeczne, a czas pracy jest dłuższy niż w krajach rozwiniętych.

Innym sposobem, za pomocą którego Chiny uzyskują przewagę konkurencyjną, jest utrzymywanie kursu juana na sztucznie zaniżonym poziomie. Sprawia to, że eksporterzy z ChRL mogą sobie pozwolić, by bardzo tanio sprzedawać produkty w dolarach czy euro. To dodatkowo obniża koszty płacy.

Szacunki mówią, że tuż przed kryzysem były one dziewięciokrotnie niższe niż w Meksyku i nawet 80 razy mniejsze niż w krajach Zachodu. Nic dziwnego, że wielkie koncerny z całego świata przenosiły produkcję do Chin. Amerykańscy politycy wielokrotnie grozili z tego powodu Pekinowi wojną handlową, a wielu ekonomistów, w tym noblista Paul Krugman, oskarża go o kanibalizowanie innych gospodarek świata.

Masz pytanie, wyślij e-mail do redaktora sekcji „Świat ekonomii" Waldemara Grzegorczyka w.grzegorczyk@rp.pl

Czytaj w internecie

Rząd Chińskiej Republiki Ludowej    http://english.gov.cn

Ludowy Bank Chin    http://www.pbc.gov.cn

Chińskie Ministerstwo Finansów    http://www.mof.gov.cn

Chińskie Ministerstwo Handlu    http://www.mofcom.gov.cn

Komunistyczna Partia Chin    http://cpc.people.com.cn/

Chińskie Narodowe Biuro Statystyczne    http://www.stats.gov.cn/english/

Według danych MFW Chiny w zeszłym roku zdołały wyprzedzić Japonię i zajęły jej miejsce jako druga gospodarka świata. Tempo wzrostu gospodarczego w ChRL, choć zwalnia, nadal wygląda imponująco w porównaniu z Europą i USA. PKB wzrósł w 2011 r. aż o 9,2 proc. Chiny są największym światowym konsumentem energii, stali, miedzi, aluminium i wielu innych surowców. Jeździ tam więcej samochodów niż w USA. Ich rezerwy walutowe przewyższają 3 bln dolarów i wraz z rezerwami Hongkongu stanowią blisko 40 proc. rezerw walutowych świata. To więcej, niż mają łącznie wszystkie fundusze hedgingowe.

Pozostało 87% artykułu
Finanse
Polacy ciągle bardzo chętnie korzystają z gotówki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli