Według danych MFW Chiny w zeszłym roku zdołały wyprzedzić Japonię i zajęły jej miejsce jako druga gospodarka świata. Tempo wzrostu gospodarczego w ChRL, choć zwalnia, nadal wygląda imponująco w porównaniu z Europą i USA. PKB wzrósł w 2011 r. aż o 9,2 proc. Chiny są największym światowym konsumentem energii, stali, miedzi, aluminium i wielu innych surowców. Jeździ tam więcej samochodów niż w USA. Ich rezerwy walutowe przewyższają 3 bln dolarów i wraz z rezerwami Hongkongu stanowią blisko 40 proc. rezerw walutowych świata. To więcej, niż mają łącznie wszystkie fundusze hedgingowe.
Jednocześnie finanse chińskiego państwa (na poziomie centralnym) są zdrowe. Dług publiczny to zaledwie ok. 20 proc. PKB i jest pokryty przez rezerwy w niemal 400 proc. Nic dziwnego więc, że wiele krajów – od afrykańskich satrapii po europejskie demokracje – oczekuje, że Chiny staną się ich bankierem i wzmocnią ich gospodarki wielkimi inwestycjami. Jakie są źródła sukcesu gospodarczego Chin?
Robotnicy bez praw
Jeszcze 20 lat temu chińska gospodarka była mniejsza od brazylijskiej i ledwo wchodziła do grupy dziesięciu największych na świecie. Kraj nieśmiało zaczął się otwierać na kapitalizm dopiero w 1979 r., po około trzech dekadach katastrofalnej dla gospodarki maoistowskiej tyranii.
3 bln dolarów przekraczają obecnie rezerwy walutowe Chin
Wolnorynkowe reformy nabrały przyspieszenia dziesięć lat później, a Chiny stały się „fabryką świata". Ojcem odważnych zmian był ówczesny przywódca Komunistycznej Partii Chin Deng Xiaoping, twórca systemu nazywanego przez niektórych politologów kapitalizmem totalitarnym. W jego ramach partia komunistyczna nie zrezygnowała z kontroli nad społeczeństwem i z monopolu władzy, ale pozwoliła Chińczykom zakładać prywatne przedsiębiorstwa, grać na rynku i bogacić się.