Korespondencja z Brukseli
W najbliższy czwartek zbiera się Rada Prezesów Europejskiego Banku Centralnego – najważniejszy organ władzy tej instytucji. W programie jest decyzja wyczekiwana od miesięcy: finansowanie wykupu obligacji Hiszpanii i Włoch.
Hiszpański premier Mariano Rajoy w ostatni weekend powtórzył, że na dłuższą metę ogromna różnica rentowności obligacji, więc kosztów finansowania różnych państw strefy euro, jest nie do utrzymania. Ma temu zaradzić wykup obligacji przez EBC. Prze do tego prezes Mario Draghi i większość liczącej 23 osoby Rady Prezesów. W jej skład wchodzi 6 członków Zarządu EBC, kierującego na co dzień we Frankfurcie tą instytucją, oraz 17 prezesów narodowych banków centralnych strefy euro. – Czasem musimy używać wyjątkowych instrumentów, gdy standardowe zawodzą – napisał w „Die Zeit" Mario Draghi.
Wizja narkotyczna
Wyraźnie przeciw jest Jens Weidmann, szef Bundesbanku. W ostatni piątek „Bild" doniósł, że szef Buby, jak potocznie mówi się o niemieckim banku centralnym, już kilkakrotnie zamierzał zrezygnować ze swojego stanowiska. Nie byłby pierwszym protestującym Niemcem. Politykę EBC wobec kryzysu kontestowali poprzedni szef Buby Axel Weber oraz członek zarządu EBC Jürgen Stark – obaj podali się do dymisji w 2011 roku.
Na razie Weidmanna trzyma na stanowisku nacisk ze strony Angeli Merkel i chęć wpłynięcia na kształt ostatecznie zatwierdzonego programu. Jego zdaniem pomysł wykupu obligacji jest niezgodny z unijnym traktatem, który zabrania bankowi centralnemu finansowania rządów. Nawet jeśli operacja ta miałaby się dokonywać na rynku wtórnym. A więc, jak prawdopodobnie będzie w tym przypadku, obligacje będzie kupował fundusz ratunkowy strefy euro EFSF, a od niego papiery skupi EBC. Skutek będzie ten sam: chęć przekonania inwestorów, że EBC stoi za rządami i jest gotów w każdej chwili uruchomić prasę do drukowania nieograniczonej liczby banknotów euro, aby ratować Hiszpanię czy Włochy.