– W zeszłym roku sytuacja w całej gospodarce, ale też w regionach wyraźnie się zmieniała. Gdy analizuje się dane kwartalne, widać, jak dwa pierwsze kwartały były dobre dla przemysłu i firm, a dwa kolejne gorsze. To spowodowało, że nie ma wyraźnych wygranych i przegranych – tłumaczy najnowsze dane GUS Tomasz Kaczor, główny ekonomista BGK.
Mazowieckie rozpiętości
W pierwszej połowie roku zyskiwały regiony z rozwiniętym przemysłem, a w drugiej gospodarka w nich wyraźnie zwalniała, więc różnice pomiędzy najbogatszymi (uprzemysłowionymi) regionami a biedniejszymi (przede wszystkim rolniczymi) się zmniejszały.
Dowodem na to jest choćby to, że tak jak po połowie roku różnice regionalne pomiędzy wynagrodzeniami w firmach rosły, tak pod koniec roku ostatecznie zmalały. W porównaniu z 2011 r. rozpiętość relacji do średniej krajowej między województwami o najwyższym i najniższym przeciętnym wynagrodzeniu brutto w sektorze przedsiębiorstw zmniejszyła się i wyniosła 41,6 pkt proc. (43,3 pkt przed rokiem).
Najwięcej wciąż zarabia się na Mazowszu. Przeciętnie ponad 4,5 tys. zł brutto (o ponad jedną piątą więcej niż średnio w kraju). Ale jest to województwo, w którym rozpiętości na rynku pracy są największe.
– Przeciętne wynagrodzenie w Warszawie wyniosło 6 tys. zł, a w pozostałej części województwa było niższe – 3,8 tys. zł – mówi Adam Wrona z firmy badającej wynagrodzenia Sedlak & Sedlak. Władze samorządowe przyznają, iż największym problemem regionu pozostaje rozwarstwienie społeczne i gospodarcze pomiędzy obszarem metropolitalnym Warszawy a terenami peryferyjnymi. – W 2012 r. pomimo różnorodnych działań nie udało się zmniejszyć polaryzacji – tłumaczy Joanna Czechowicz-Bieniek z biura prasowego Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego.