Największe przedsiębiorstwa zajmujące się budową autostrad i dróg ekspresowych po prostu zniknęły z rynku. PBG ogłosiła upadłość, Polimex-Mostostal walczy o przetrwanie. Mniejsi gracze, którzy starają się zaistnieć jako główni wykonawcy, mają problemy z uzyskaniem środków na realizacje inwestycji.
Coraz więcej ofert w rządowych przetargach składają firmy nowe na naszym rynku, głównie z Czech.
W sześciu największych ostatnio przetargach na 43 złożone oferty zaledwie trzy należały do firm z kapitałem polskim. Były to m.in. Mosty Łódź czy PRD Lubartów, która brała udział w przetargu na budowę rzeszowskiego odcinka autostrady A4 i dokończenie budowy drogi S19 z Rzeszowa do Śliwicznej.
– Większość polskich firm odpada już na etapie prekwalifikacji, zanim zostaną dopuszczone do złożenia ofert cenowych. I to mimo że mają doświadczenie, maszyny i pracowników – mówi Eugeniusz Urban, prezes Przedsiębiorstwa Robót Drogowych Lubartów. Jak wyjaśnia, to konsekwencja m.in. sumowania doświadczeń, bo firmy, które legitymują się dokonaniami spółek matek, mają go oczywiście więcej. – Przykładem jest chociażby Covec, który na papierze miał doświadczenie i kadrę, ale w Polsce rozpoczął od szukania podwykonawców – dodaje Urban.
Część firm, które nie mają za sobą międzynarodowych korporacji, ma problemy z uzyskaniem gwarancji bankowych i kredytów na realizację inwestycji. – Po ostatnich upadłościach w branży banki zraziły się do finansowania inwestycji infrastrukturalnych. Firmy sygnalizują, że mają ogromne trudności z uzyskaniem gwarancji lub kredytów – mówi Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.