Nie cichnie dyskusja nad przyjęciem przez Polskę euro, wywołana przez prezesa NBP prof. Marka Belkę. – Wejdziemy do strefy euro wtedy, gdy będzie to w pełni bezpieczne dla Polski, czyli kiedy będziemy w pełni do tego przygotowani – powiedział wczoraj premier Donald Tusk.
Prezes banku centralnego zasugerował w ubiegłym tygodniu, że wydarzenia na Ukrainie każą na nowo przemyśleć kwestię przyjęcia euro przez Polskę. To rozpoczęło debatę nad politycznymi i ekonomicznymi konsekwencjami takiego ruchu. Na łamach „Rz" ekonomiści podkreślali, że nie ma co się spieszyć z decyzją o zamianie złotego na euro, głównie dlatego, że polska gospodarka nie jest na to gotowa.
Belka ponownie poruszył temat wczoraj w wywiadzie dla „Obserwatora Finansowego". – Gospodarczo sytuacja naszego kraju nie zmieniła się, ale politycznie tak. Dlatego zwróciłem publicznie uwagę, że to powód do przyjrzenia się perspektywie członkostwa Polski w strefie euro. Polityczny powód, a nie ekonomiczny, bo ekonomiczne przesłanki nie uległy zmianie – wyjaśnił prezes NBP.
Na słowa Belki zareagowali rządzący. – Wejdziemy do strefy euro wtedy, gdy będzie to w pełni bezpieczne dla Polski, czyli kiedy Polska będzie w pełni do tego przygotowana. I dlatego nie uważam za przygotowane te głosy, że trzeba wejść jutro do strefy euro, bo będziemy dzięki temu bezpieczniejsi w kontekście ukraińskiego kryzysu – powiedział premier Donald Tusk.
Minister finansów Mateusz Szczurek zapewnił w rozmowie z Reutersem, że napięcia na Ukrainie nie zmieniają strategii polskiego rządu w kwestii wejścia do strefy euro. – Wszystkie korzyści, które euro mogłoby nam dać, są możliwe jedynie wtedy, gdy nasza gospodarka będzie silna i dobrze przygotowana – podkreślił Szczurek.