Liczba mieszkańców – 70 razy mniejsza niż w Polsce. Powierzchnia kraju – 120 razy mniejsza. PKB per capita – ponad osiem razy większy niż u nas.
Akurat w przypadku tej ostatniej wartości metodologia przyjęta w liczeniu PKB per capita niesłusznie klasyfikuje Luksemburczyków jako najbogatszych na świecie zaraz po Katarczykach.
– PKB per capita nie uwzględnia pracujących w naszym kraju cudzoziemców, nie mówiąc już o 150 tys. dojeżdżających codziennie do pracy Francuzów, Belgów, Niemców. Stanowią oni 40 proc. siły roboczej – mówi Nicolas Mackel, szef Luxembourg for Finance. – Wliczając do statystyk również gości, nasze bogactwo można porównać ze skandynawskim.
Jak to możliwe, żeby średniowieczna twierdza – Gibraltar Północy – i jej niewielkie przyległości stały się drugim po londyńskim City centrum finansowym Europy? – To kwestia specjalizacji. Mamy tak mały rynek wewnętrzny, że musieliśmy się rozwinąć w dziedzinach, w których nasi sąsiedzi nie widzieli potencjału, a następnie wyeksportować nasze dokonania na całą Europę – wyjaśnia Mackel.
Oblicza specjalizacji
Przykład takiej specjalizacji to fundusze inwestycyjne. Aktywa funduszy zarejestrowanych w jedynym wielkim księstwie na świecie wynoszą 3 bln euro – to jedna trzecia wartości wszystkich funduszy typu UCITS w Europie (odpowiednik polskich FIO – funduszy inwestycyjnych otwartych). Fundusze te są sprzedawane w ponad 70 krajach na świecie.