Czy w tym kraju jest dość miejsca dla manifestujących transwestytów i ortodoksyjnych wyznawców? Czy to możliwe, by Żyd ocalony z Zagłady znalazł porozumienie z synem dorastającym w innej rzeczywistości? Autorzy prezentowanych w tym roku filmów pokazują codzienność Izraela, skomplikowaną i naszpikowaną konfliktami.
Nitzan Gilady wyreżyserował obraz o nietolerancji. „Jerozolima ma zaszczyt przedstawić” to kadr z życia mniejszości seksualnych. W 2005 roku w Jerozolimie odbyła się Parada Równości, jej organizatorzy chcieli, by rok później pod hasłem „Jerusalem WorldPride 2006” doszło do spotkania gejów i lesbijek z całego świata. „Staniemy razem: Arabowie i Żydzi, Muzułmanie i Żydzi, Izraelczycy i Palestyńczycy, by w ten sposób pokazać wiarę w świat, w którym wszyscy są wolni” – tak reklamowali imprezę. Szybko jednak zaprotestowali przedstawiciele trzech wielkich religii – chrześcijaństwa, islamu i judaizmu. Zgodnie podkreślali, że Jerozolima to święte miasto, pomysł imprezy uznali za przejaw moralnego terroryzmu. Zagraniczne telewizje pokazywały rozjuszonych ortodoksów podpalających samochody i atakujących zwolenników WorldPride. „Nie dla homolandu!” – wołali do kamery. WorldPride została odwołana, policja zezwoliła jedynie na 550-metrowy marsz Parady Równości.
Trudne doświadczenia związane z seksualną odmiennością są też udziałem bohaterów dokumentu „Papierowe laleczki” w reżyserii Tomera Heymanna. To historia czterech transwestytów z Filipin, którzy przyjechali do Izraela w poszukiwaniu lepszego życia. Od kilku lat pracują na czarno jako opiekunowie starych, samotnych Żydów. Pielęgnują ich tak troskliwie, jakby byli ich dziećmi, w rezultacie są traktowani jak członkowie rodziny. Wieczorami spotykają się, by dawać tzw. drag show, czyli przedstawienia, w których występują jako zgrany zespół czterech kobiet. Przeistaczają się w tytułowe „Papierowe laleczki”. Ale na co dzień ich życie wypełnia strach przed deportacją i prześladowaniami.
W obawie przed wydaleniem z Izraela żyją także bohaterowie filmu „Hotel dziewięciogwiazdkowy” Ido Haara. To portret Palestyńczyków pracujących na czarno na izraelskich budowach. Mieszkają w prymitywnych warunkach, zarabiają na utrzymanie rodzin. Towarzyszy im strach przed policyjnymi obławami na nielegalnych imigrantów. Tylko wieczorami, przed snem, zwierzają się sobie z trosk. Mimo wieloletniego pobytu czują się w Izraelu wyobcowani i samotni.
Film Ronit Avni i Julii Bacha „Miejsce spotkania” udowadnia, że różnice nie muszą dzielić. Autorki dotarły do członków Forum Rodzin Osamotnionych – stowarzyszenia tworzonego solidarnie przez Palestyńczyków i Izraelczyków, którzy chcą pojednania. Jest ono tym trudniejsze, że wszyscy utracili w wyniku wojny najbliższych. Syn Robi z Izraela zginął od kuli palestyńskiego snajpera. Ali jest Palestyńczykiem, jego brata zastrzelili izraelscy żołnierze. Ani Robi, ani Ali nie szukają jednak odwetu. – Chcemy pokoju i wzajemnego wybaczenia – wyjaśnia jeden z bohaterów. – Niestety, tych samych haseł używają politycy, by usprawiedliwić zabijanie.