Spotkałem nawet szczęśliwych Hucułów

Dzisiaj w TVP 1 o godz. 23.05 niezwykły dokument „Uśmiech na ustach a w oczach łzy” Jana Sosińskiego. Autor opowiada o bohaterach filmu i podróży, jaką dzięki nim odbył do krainy Hucułów, na Ukrainę.

Aktualizacja: 29.10.2008 19:19 Publikacja: 28.10.2008 12:02

Perkałaba - most huculski

Perkałaba - most huculski

Foto: Materiały Promocyjne

[b]Rz: Jak poznał pan członków zespołu Perkałaba, bohaterów filmu? [/b]

- Przypadkowo, na festiwalu muzyki etno w Sanoku. Jeszcze nim zagrali, zrobili na mnie wrażenie: kolorowo ubrani, trochę jak cyrkowcy. Ich muzyka była tętniącą życiem mieszaniną punka, folku i Huculskich motywów ludowych. Zespół powstał w 1988 roku w Iwanofrankowsku, niedaleko Lwowa. Siedmioosobowa grupa ma aż trzech liderów.

To zupełnie różni ludzie, ale związani ze sobą jak bracia. Aleg jest dziennikarzem lokalnej gazety i autorem dowcipnych surrealistycznych tekstów. O Andreju, wokaliście, koledzy mówią, że to Moskal, bo jest Rosjaninem i miłośnikiem ostrego rocka. Najbardziej poetycki i natchniony jest Jarema, grający na wszystkich instrumentach.

[b]Skąd się wzięła nazwa zespołu? [/b]

- Perkałaba, to miejscowość na końcu świata, w Karpatach, na granicy Ukrainy z Rumunią. Kilka domów, kilkudziesięciu mieszkańców. Z jednej strony - dzicz kompletna, z drugiej - nieskażona cywilizacją kraina szczęścia, Arkadia dzieciństwa. Kiedy Aleg, Hucuł, zabrał do Perkałaby kolegów - nazwa zespołu stała się oczywistością.

Spędziliśmy tam trzy tygodnie. Była jesień, ostatni moment, kiedy można dojechać, bo potem przez kilka miesięcy Perkałaba jest odcięta od świata. Nawet nie ma jak dotrzeć do oddalonego o 30 kilometrów miasteczka, w którym jest sklep.

Pokonanie tej drogi zajmowało nam i tak, przy sprzyjającej aurze, około sześciu godzin. Komórki nie miały zasięgu, a jedyny stacjonarny telefon w wiosce, też nie działał. Turystów właściwie nie ma, przyjeżdżają tylko myśliwi z zachodniej Europy na polowania niedźwiedzi, za które płacą ciężkie pieniądze.

[b]Pański film, to podróż do krainy Hucułów. Ile prawdy jest w powiedzeniu, że „dla Hucuła nie ma życia jak na połoninie”? [/b]

- To mit, wedle którego miejscowi chcą być postrzegani jak kowboje. Nie uważają się za Ukraińców, tylko - Hucułów. Od lat myślą i żyją po swojemu, ale dokonało się tam wymieszanie kultur. Obecnie tamtejsze tereny należą do Ukrainy i Rumunii, przedtem był tam też kawałek Polski. Wiele osób zna nasz język, pamiętają nas i lubią. Teraz jeszcze kojarzą, że pomogliśmy im w czasie pomarańczowej rewolucji. A tamtejsi kibice piłkarscy przywołują nas w kontekście zbliżających się Euro. Z drugiej strony - wszystko im się miesza.

Opowiadali o grobie swojego bohatera, który walczył w UPA i twierdzili, że bardzo lubił Polaków. Byliśmy też na starym cmentarzu opodal Stanisławowa, na którym co drugi grób jest polski, bez śladu dewastacji. Czasem miałem wrażenie, że oni nas jednocześnie i kochali i nienawidzili - takie połączenie jest możliwe chyba tylko tam. Wyraźnie odczuwalny jest też podział na Ukrainę wschodnią i zachodnią, darzą się wzajemną niechęcią. Dla Hucułów Ukraińcy mówiący po rosyjsku to coś, co nie mieści się w głowie.

[b]W jaki sposób trafiliście na tak niezwykłych ludzi jak miejscowy jasnowidz, fotograf bez zdjęć, czy dyrektor szpitala psychiatrycznego, który wcześniej był naczelnikiem więzienia? [/b]

- To wszystko działo się samo. Ten siedemdziesięciokilkuletni jasnowidz jest człowiekiem bardzo tam poważanym. Przyjeżdżają do niego nawet notable z Kijowa, Moskwy. Musi być skuteczny. Byliśmy świadkami sceny, kiedy podczas jego grania na drumli, zemdlała oczekująca na wizytę młoda kobieta. Wyjaśnił potem, że taki efekt występuje w czasie jednej z chorób, które potrafi leczyć.

Fotograf został nam zarekomendowany jako najlepszy specjalista od fotografowania życia Hucułów, ale kiedy do niego dotarliśmy, okazało się, że cały dorobek zdjęciowy swojego życia oddał... Ale i tak zadziwił nas, choć z innych powodów...

Dyrektor szpitala psychiatrycznego zasługuje na odrębną opowieść. Wpuścił nas do swojej placówki, bo był kompletnie pijany i uważał, że jesteśmy z Kijowa i robimy na urzędowe zamówienie materiał, czy wystarczająco dba o swoje podopieczne.

Cały czas chwalił się, jak sprawnie funkcjonuje zarządzane przez niego królestwo, jakie zapasy żywności poczynił na przyszłość. Ale zdjęcia pokazują prawdę - straszną biedę, spartańskie warunki życia upośledzonych kobiet. Lekarz pojawia się tam raz w tygodniu. Z drugiej strony - po pensjonariuszkach nie widać przygnębienia, a swego zarządcę naprawdę lubią...

[b]Czy Huculi są gościnni? [/b]

- Nie, ale byliśmy pod parasolem ochronnym zespołu, a zwłaszcza Alega. Na jednym z wesel, które filmowaliśmy, tylko jego traktowali jak swojego. Obcy jest tam bardzo długo oswajany. Gościnni są w domu, gdy uznają cię za swojego gościa. Wtedy wjeżdża na stół wszystko co mają - ser, miód, samogon.

Bardzo dużo piją, trzeźwych w zasadzie nie widziałem. Są szczęśliwi, bo mają swój świat. Kiedy się spotykają, od razu zaczynają razem muzykować - mają to we krwi. A przy tym wszystkim są waleczni i okrutni. Bo to wojownicy.

[i]rozmawiała Małgorzata Piwowar[/i]

[b]Rz: Jak poznał pan członków zespołu Perkałaba, bohaterów filmu? [/b]

- Przypadkowo, na festiwalu muzyki etno w Sanoku. Jeszcze nim zagrali, zrobili na mnie wrażenie: kolorowo ubrani, trochę jak cyrkowcy. Ich muzyka była tętniącą życiem mieszaniną punka, folku i Huculskich motywów ludowych. Zespół powstał w 1988 roku w Iwanofrankowsku, niedaleko Lwowa. Siedmioosobowa grupa ma aż trzech liderów.

Pozostało 92% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu