Demony, brzydale i złoczyńcy, czyli kto pomógł Bondowi zdobyć sławę

Agent 007 bardzo się zmienił! Nowy Bond jest blond. Ironiczny uśmieszek zastąpił grymas bólu. Superszpieg stał się drapieżcą pałającym chęcią zemsty za śmierć ukochanej, a urok szorstkiego playboya gdzieś wyparował.

Aktualizacja: 05.11.2008 19:54 Publikacja: 05.11.2008 19:26

Demony, brzydale i złoczyńcy, czyli kto pomógł Bondowi zdobyć sławę

Foto: materiały prasowe

Jednak nie tylko metamorfozy Bonda decydują o popularności jego przygód. Najsłynniejszym cyklem w historii kina rządzi bowiem prosta zasada - im bardziej udany jest czarny charakter, tym lepszy jest bondowski film.

Oto subiektywny poczet złoczyńców, dzięki którym komandor Jej Królewskiej Mości stał się ikoną popkultury:

[srodtytul]Kobiety demony[/srodtytul]

Zwykle od razu wskakują mu do łóżka, wzdychając przy tym: „Och, James...”. Ale od czasu do czasu jakaś zabójcza piękność okazuje się wcieleniem zła. Wówczas 007 musi się solidnie napracować, by wyjść cało z opresji.

Tak było w „Świat to za mało” (1999), gdy Bond spotkał Elektrę King. Dziedziczkę naftowej fortuny porwał kiedyś szalony terrorysta. Tymczasem ona owinęła go sobie wokół palca i wykorzystała do swoich niecnych planów.

W walce z mężczyznami Elektra wykorzystywała najskuteczniejszą broń kobiecą - seksapil. Nic więc dziwnego, że na jej widok także serce agenta 007 zabiło mocniej, zwłaszcza, że w roli Elektry wystąpiła Sophie Marceau.

Jednak gdyby Bond znał prawidła wedle, których konstruowane są czarne charaktery, nie dałby się tak łatwo podejść. Każdy wróg Bonda ma zwykle jakiś widoczny fizyczny defekt. Elektra miała zdeformowane ucho. Mimo to dla Jamesa ważniejsze okazało się zaspokojenie własnego libido. Dzięki relacji między Elektrą a Bondem „Świat to za mało” jest najlepszym filmem cyklu, gdy licencję na zabijanie posiadał Pierce Brosnan.

Przeciwieństwem Elektry King była Rosa Klebb w „Pozdrowieniach z Rosji” (1963). Była agentka sowieckiej agencji kontrwywiadowczej SMERSH dołączyła do międzynarodowej organizacji terrorystycznej SPECTRE.

Słynęła z sadystycznie prowadzonych przesłuchań. Torturowała ofiary przymilnie się do nich zwracając. Bonda czekał jednak inny los. Klebb nosiła czarne pantofle, z których wysuwały się umaczane w truciźnie ostrza. Agent 007 miał zginąć od zdradzieckiego kopnięcia. Na szczęście uratowała go pewna nawrócona agentka. W rankingach bondowskich czarnych charakterów Rosa Klebb zawsze zajmuje miejsce w pierwszej dziesiątce. Być może dlatego, że jest zaprzeczeniem ideału kobiety, który pociągał szpiega Jej Królewskiej Mości. Klebb przypominała faceta w spódnicy. Nosiła krótko obcięte włosy. Miała ostre rysy twarzy. Słowem - obrzydliwe babsko.

Męski typ urody reprezentowała również drapieżna May Day grana w „Zabójczym widoku” (1985) przez czarnoskórą piosenkarkę i modelkę Grace Jones. To pierwsza kobieta, która chciała zdominować Bonda podczas seksu. Była od niego bardziej wysportowana - z kocią zręcznością wspinała się m.in. na wieżę Eiffla. Zwinność i imponującą siłę osiągnęła dzięki diecie bogatej w sterydy.

May Day była zawodową killerką pracującą na zlecenie milionera Maxa Zorina. Gdy uświadomiła sobie, że pracodawca ją wystawił, pomogła Bondowi go zabić. Bez niej 007 nic by nie wskórał.

[srodtytul]Mistrzowie zbrodni[/srodtytul]

James Bond zdobył reputację superszpiega pokonując zastępy łotrów. Dwóch z nich szczególnie zaszło mu za skórę.

Pierwszy, to Ernst Stavro Blofeld, szef tajemniczej organizacji SPECTRE. Pojawił się aż w sześciu filmach cyklu (m.in. „Pozdrowienia z Rosji”, „Żyje się tylko dwa razy”, „Diamenty są wieczne”). Grali go m.in. Donald Pleasence i Telly Savalas.

I w zależności od tego, kto wcielał się w Blofelda, ten zmieniał swój wygląd. Albo miał gęste włosy albo był łysy jak kolano. Jego twarz szpeciła podłużna blizna lub odstawały mu uszy. Czasami towarzyszył mu biały perski kot. Te nieustanne przemiany były zgodne z duchem powieści Fleminga, który opisał Blofelda jako kameleona zbrodni.

Pisarz rozbudował także życiorys bandziora. Filmowcy z niego nie korzystali. A szkoda, bo biografia Blofelda jest szczególnie ciekawa dla polskiego widza.

Według Fleminga, Ernst Stavro Blofeld urodził się w 1908 roku w Gdyni. Uczęszczał na Uniwersytet Warszawski i Politechnikę, gdzie studiował m.in. ekonomię i inżynierię. Później pracował w ministerstwie Poczty i Telegrafu. W 1939 roku, przewidując wybuch wojny światowej, sprzedał tajne dokumenty nazistom, a następnie opuścił Polskę, zacierając po sobie wszelkie ślady.

Blofeld jest najgroźniejszym przeciwnikiem Bonda - w odcinku „W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości” (1969) zabił komandorowi żonę.

Równie niebezpieczny jest Auric Goldfinger (Gert Fröbe) - milioner i szmugler złota, który w filmie „Goldfinger” (1964) zamierza obrabować Fort Knox. Nim Bond (Sean Connery) udaremni jego plany, Auric w wyrafinowany sposób uśmierci jedną z dziewczyn agenta - Jill Masterson. 007 znajdzie ją uduszoną - ciało kobiety zostało w całości pokryte złotem.

W 2003 roku Amerykański Instytut Filmowy uznał Goldfingera za jednego z najwspanialszych złoczyńców w historii kina.

[srodtytul]Zakazane mordy[/srodtytul]

Przystojniak Bond walczył również z wyjątkowymi brzydalami. W tym gronie pierwszeństwo należy się Panu Buźce (Richard Kiel), który stawał na drodze 007 dwukrotnie.

Po raz pierwszy pojawił się w „Szpiegu, który mnie kochał” (1977). I od razu widać było, że nie ma z nim żartów. Gigantyczny wzrost, niedźwiedzia siła, a zamiast uzębienia szczęka ze stalowymi zębiskami. Nic nie było go w stanie unicestwić - ani upadek z wysokości, ani z pędzącego pociągu. Wrócił więc w „Moonrakerze” (1979), ale był już groteskową figurą - parodią monstrów w typie Frankensteina.

Złoczyńcą na serio był natomiast południowoamerykański baron narkotykowy Franz Sanchez - przeciwnik Bonda w „Licencji na zabijanie” (1989). Grający go Robert Davi wzorował się na kolumbijskich bossach. Jednak jego rola zapada w pamięć przede wszystkim ze względu na dziobatą twarz aktora, co współgrało z mrocznym nastrojem filmu. „Licencja na zabijanie” jest uważana za jedną z najbrutalniejszych opowieści o perypetiach 007.

Jednak nie tylko metamorfozy Bonda decydują o popularności jego przygód. Najsłynniejszym cyklem w historii kina rządzi bowiem prosta zasada - im bardziej udany jest czarny charakter, tym lepszy jest bondowski film.

Oto subiektywny poczet złoczyńców, dzięki którym komandor Jej Królewskiej Mości stał się ikoną popkultury:

Pozostało 94% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów