Kondolencje od armii

W tegorocznym – słabym jak dotąd – konkursie Berlinale 2009 najciekawsze okazują się filmy tchnące prawdą. Takie jak „The Messenger” („Posłaniec”) Orena Movermana

Publikacja: 10.02.2009 00:39

Woody Harrelson jako Tony, starszy i doświadczony posłaniec

Woody Harrelson jako Tony, starszy i doświadczony posłaniec

Foto: Berlinale

Bohaterami pokazywanego wczoraj obrazu Movermana są dwaj oficerowie amerykańskiej armii, którzy zawiadamiają rodziny poległych w Iraku żołnierzy o śmierci ich synów, mężów, ojców. W czasie wojny wietnamskiej załatwiano to telegramem. Tragiczne wiadomości przynosił bliskim listonosz.

[srodtytul]Niewdzięczna rola posłańca[/srodtytul]

Teraz armia postępuje odważniej. Ale procedura jest nadal zdehumanizowana. Oficerowie stają naprzeciwko ludzi, którzy stracili najbliższych, i wygłaszają zawsze tę samą formułkę, że armia składa kondolencje i z rodziną zmarłego wkrótce porozumie się odpowiedni wydział sprowadzający ciała i organizujący wojskowe pogrzeby.

Młodszy z oficerów Will sam niedawno wrócił z Iraku. Nosi w sobie traumę. Obrazy konających, okaleczonych kolegów. Jest wypalony, niezdolny do uczuć. Nie potrafi kochać dziewczyny, którą znał od dzieciństwa i która na niego czekała. Nie ma celu w życiu. Jest otumaniony, wyprany z wrażliwości. Może właśnie dlatego wydaje się zwierzchnikom idealnym kandydatem na “roznosiciela” złych wiadomości. Will żyje jak w poczekalni. Już nie wybuchają wokół niego bomby, ale jeszcze nie zadomowił się z powrotem w normalnym świecie. Dalej styka się z tragedią. Moverman pokazuje ludzi, którzy nagle dowiadują się o śmierci bliskich. Obserwuje ich reakcje. Zupełnie nieobliczalne. Tu nie ma wielkich słów o patriotyzmie. Są rozpacz, agresja w stosunku do posłańców, odrętwienie.

– Namówił mnie na ten film scenarzysta Alessandro Camon. Od razu wiedziałem, że to wielki temat. Poza tym, nie ukrywam, postanowiłem stawić czoło również własnym demonom – mówi urodzony w Izraelu Moverman, który zanim przeniósł się do Nowego Jorku, odsłużył cztery lata w wojsku. – Wojna to strach. Albo się zabija, albo się ginie. I cały czas człowiek myśli, z kim jego dziewczyna uprawia seks.

Moverman debiutuje “Posłańcem” jako reżyser, ale nie jest w kinie postacią nową. Napisał kilka scenariuszy, m.in. do głośnego filmu Todda Haynesa “I am not there” o Bobie Dylanie. Jednak jego najnowszy film jest szczególny, bo po wojsku on sam też uczył się żyć od początku. Tak jak jego bohater Will, który jednego dnia musi powiedzieć o śmierci męża młodej kobiecie, matce kilkuletniego chłopczyka.

Początkowo “Posłańca” miał produkować Sydney Pollack. Ale widział go jako melodramat. Moverman nie zgodził się, Pollack się wycofał. Nie powstał film sentymentalny. Relacja kobiety i żołnierza zarysowana jest z ogromnym taktem, nie wieńczy jej happy end. Potrzeba czasu, by oboje doszli do siebie po straszliwej traumie. Ale to dzięki nieśmiało kiełkującemu uczuciu i szorstkiej, trudnej przyjaźni ze swoim partnerem-zwierzchnikiem Will znów uwierzy w siłę życia.

[srodtytul]Czy kino powraca do prostoty[/srodtytul]

Siłą filmu Overmana jest prawda. A prawda w tym roku ma w Berlinie wysoką cenę. Filmy zbyt wykalkulowane i wymyślone okazują się fiaskiem. Jak po takim dramacie oglądać nudną opowieść Niemki Maren Ade “Wszyscy inni” o parze młodych ludzi, którzy przez dwie godziny nie mogą się zdecydować, czy się kochają czy nie i w ogóle co w życiu robić.

Zawiedli też w tym roku wielcy. Nagrodzony Złotą Kamerą Claude Chabrol pokazał nieciekawą opowiastkę detektywistyczną “Bellamy”. Brytyjka Sally Potter w “Rage” usiłowała zaszokować publiczność dwiema godzinami gadających głów, ale tego pomysłu starczyło jedynie na kwadrans. Jej film w rankingu krytyków dostał same najniższe noty.

Szwed Lukas Moodysson też rozczarował. Nie przywiózł wprawdzie do Berlina obrazu tak ekstrawaganckiego i szokującego jak “Dziura w sercu” czy “Kontener”, ale jego opowieść o biznesmenie, który przemierza pół Azji, by wrócić w objęcia rodziny, i o rozdzielności białego i czarnego świata jest zdecydowanie zbyt wtórna po “Babel” Alejandra Gonzáleza Inárritu.

Po dziennikarskiej projekcji “Posłańca” na sali zapanowała cisza. Ten prosty, szorstki obraz zrobił na widzach większe wrażenie niż Jude Law prężący się w filmie Potter jako transwestyta czy Gerard Depardieu prowadzący w “Bellamy” śledztwo w stylu Simenona.

[ul][li]Czytaj także [b]Paweł Bravo - [link=http://blog.rp.pl/pawelbravo/2009/02/09/zlota-niedzwiedzia-przysluga/]Złota niedźwiedzia przysługa[/link][/b][/li][/ul]

[i]Więcej informacji o festiwalu [link=http://www.berlinale.de" target="_blank]www.berlinale.de[/link][/i]

Bohaterami pokazywanego wczoraj obrazu Movermana są dwaj oficerowie amerykańskiej armii, którzy zawiadamiają rodziny poległych w Iraku żołnierzy o śmierci ich synów, mężów, ojców. W czasie wojny wietnamskiej załatwiano to telegramem. Tragiczne wiadomości przynosił bliskim listonosz.

[srodtytul]Niewdzięczna rola posłańca[/srodtytul]

Pozostało 93% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów