Pani Irena rozmawiała z Wolfem przed kamerą przez wiele godzin. Pod koniec życia. Nakręcony materiał ma stać się częścią pełnometrażowego dokumentu. Przez rok TVP nie odpowiedziała na oficjalną propozycję współpracy. Wolf zaczął więc szukać pieniędzy za granicą i w innych stacjach telewizyjnych. Finał negocjacji jest ponoć blisko.
Tymczasem na zamówienie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego być może już na 1 września powstanie krótka wersja filmu – złożona z rozmów uzupełnionych archiwalnymi zdjęciami i filmami.
Wolf mówi jednak, że o sednie i istocie projektu stanowią inscenizacje planowane w dłuższej wersji filmu. Pokazałyby one obrazy, które Irena Sendlerowa wciąż miała przed oczami. Marsz przez getto Korczaka i jego podopiecznych. Dziecko, które dostało cukierka, i chwilę później zostało zabite. Matki oddające swoje dzieci. Buty, które podczas aresztowania, już na ulicy, zakładała jej na nogi koleżanka.
W filmie, zatytułowanym dziś „Dzieci Sendlerowej“, sceny te znów by powróciły. Z komentarzem pani Ireny, a więc najbardziej celnym dopełnieniem zdarzeń, które z drobnej kobiety uczyniły bohaterkę. Osobę, która wraz z koleżankami stworzyła system wyprowadzania z getta dzieci i w ten sposób uratowała nie jedno, a dwa i pół tysiąca ludzkich istnień.
Wolf zapewnia, że nie chce wystawiać pani Irenie pomnika.