Ciekawią ją wielkie religie monoteistyczne, a właściwie ich pogranicza: schizmy i herezje. Na zdjęciach i w reportażach utrwala rytuały. "Prowokuje tych, którzy święcie wierzą w uznane prawdy" – napisał o jej pracach recenzent "Suddeutsche Zeitung". – "Fotografuje bez flesza, bo szuka światła. Nawet tam, gdzie panuje cień, a detale i kontury są zatarte". U źródeł jej zainteresowań znajduje się filozofia Jerzego Nowosielskiego. Dzięki niemu odkryła prawosławie, które nazywa teraz skarbnicą pamięci dawnych religii. Z czasem zaczęła zgłębiać świat islamu i judaizmu.
Dziennikarz "La Stampy" stwierdził, że oglądającego jej zdjęcia "najmocniej uderza uniwersalizm tradycji, na pozór tak niezwykłych. Bogactwo pejzaży, ludzi i ich opowieści". Wysłannik "La Repubblica" ocenił: "Jeżeli podejrzewasz, że ostoją wiary nie są marmurowe katedry i metropolie, ale raczej peryferia, zapomniane wioski na rubieżach imperiów, powinieneś zobaczyć prace Moniki Bułaj".
Teraz zajmują ją również kulty opętania – zar w Etiopii, santeria na Kubie czy wudu na Haiti, a także egzorcyzmy chrześcijan koptyjskich.
– We Włoszech, gdzie mieszka i pracuje, jest niezwykle ceniona – powiedział "Rz" Jarosław Mikołajewski, szef Instytutu Polskiego w Rzymie. – Jej książki, tak jak ostatnia "Boże dzieci", są szeroko komentowane. Widać je na witrynach księgarni w całym kraju. Zdumiewające, że w Polsce nie jest nawet w ułamku tak popularna jak tu.
[srodtytul] Szukając podziemnej rzeki [/srodtytul]