35-letni rosyjski dramaturg szuka języka, którym można by opisać współczesną duchowość, niedające się okiełznać namiętności i życie wbrew surowym boskim prawom. Jego sztuki – wystawiane od Londynu po Warszawę – wysadziły w powietrze tradycyjny model teatru. Teraz przyszedł czas na kino.
Wyrypajew debiutował filmem "Euforia" (2006). Na ekranie odtworzył mit miłości fatalnej zgodnie z regułami antycznej tragedii. Tyle że wzniosłą formę bezpardonowo zderzył z banałem. On i ona przeżywali wielkie uczucie, ale w nich samych nie było nic wzniosłego. Poddawali się instynktowi, który prowadził ich ku zatraceniu.
[srodtytul]Didżejski set [/srodtytul]
"Euforia" zdobyła m.in. małego Złotego Lwa w Wenecji, choć reżyserowi nie udało się zachować właściwych proporcji i forma przykryła treść. W pamięci pozostają przede wszystkim uwodzicielsko piękne zdjęcia krajobrazu: rozległych stepów i Donu.
W "Tlenie" – filmowej adaptacji jednej ze swoich sztuk – Wyrypajew tego błędu już nie popełnił. To genialne połączenie kina i sztuk audiowizualnych.