Reklama

Aż po grób to czarna komedia Aarona Schneidera

Rewelacyjni Robert Duvall i Bill Murray w filmie „Aż po grób”, współprodukowanym przez Polaków

Aktualizacja: 25.10.2010 09:39 Publikacja: 23.10.2010 03:02

Bill Murray jako Frank Queen stworzył kreację godną Oscara

Bill Murray jako Frank Queen stworzył kreację godną Oscara

Foto: Cinemax

Aaron Schneider zrealizował osadzoną w latach 30. XX wieku, a opartą na faktach historię pustelnika z Tennessee. Felix „Bush” Breazeale przez 40 lat żył samotnie. I nagle zorganizował własny huczny pogrzeb. Jeszcze za życia. Wydarzenie zamieniło się w wielki festyn, było relacjonowane w prasie. [wyimek][b][link=http://www.rp.pl/galeria/492083,1,552426.html]Zobacz galerię[/link][/b] [/wyimek]

Bush, zagrany rewelacyjnie przez Roberta Duvalla, już na pierwszy rzut oka wygląda groźnie i odrażająco. Kiedy wychodzi z domu w lesie i zjawia się w miasteczku, budzi strach. Jakby chciał się dopasować do opowieści, które o nim krążą. Ludzie mówią, że w młodości kogoś zabił. W retrospekcjach rzeczywiście widzimy płonący dom i cień mężczyzny, który ucieka w noc z miejsca pożaru.

Czując jednak zbliżającą się śmierć, Bush chce publicznie wyznać tajemnicę swojego życia, prosić ludzi i Boga o przebaczenie. Postanawia zrobić to na własnym pogrzebie, na który zaprasza wszystkich chcących o nim coś powiedzieć. A organizację uroczystości powierza Frankowi Queenowi, właścicielowi domu pogrzebowego, którego ekscentryczne zamówienie specjalnie nie dziwi. Jest biznesmenem, chce zarobić, skarży się na zastój w interesie.

Aaron Schneider, laureat Oscara za krótki film „Two Soldiers”, zrobił film nie tylko o tajemnicy, jaką człowiek może kryć w sobie przez lata, o zadrze, która potrafi zagnieździć się w ludzkim sumieniu, ale również o rodzeniu się legendy i uprzedzeń, o funkcjonowaniu plotki. I wreszcie o namiętnościach.

Powolny rytm pozwalający rozsmakować się w tej opowieści, świetne zdjęcia Davida Boyda, jak zwykle doskonale wkomponowująca się w nastrój filmu muzyka Jana A.P. Kaczmarka i błyskotliwe dialogi to niewątpliwe zalety „Aż po grób”. Ale największym atutem jest trójka głównych wykonawców. Robert Duvall, grający Franka Bill Murray oraz Sissy Spacek (jako dawna miłość Busha) mają łącznie ponad 200 lat. Dzięki nim ta historia, choć ubrana w kostium sprzed ponad 70 lat, wydaje się niepokojąca i współczesna. Amerykańscy recenzenci zgodnie pisali, że kreacje Duvalla i Murraya zasługują na oscarowe nominacje.

Reklama
Reklama

Takie filmy powstają dzisiaj w Stanach niemal wyłącznie w nurcie kina niezależnego. Dean Zanuck, wnuk legendarnego producenta i reżysera Darryla Zanucka, nie był w stanie zainteresować tym projektem żadnego studia hollywoodzkiego. Znalazł niezależnych inwestorów w stanie Georgia, a zamknął budżet dzięki... współpracy z producentami z Polski. Film powstał dzięki udziałowi TVN i Konrada Wojterkowskiego.

Dariusz Gąsiorowski z TVN uważa, że takie koprodukcje są dla polskich producentów szansą na robienie filmów artystycznych, które jednocześnie mogą trafić do szerszej publiczności, a także próbą wejścia na rynek za oceanem. „Aż po grób” z pewnością na dobrą opinię naszych producentów zapracowało.

Aaron Schneider zrealizował osadzoną w latach 30. XX wieku, a opartą na faktach historię pustelnika z Tennessee. Felix „Bush” Breazeale przez 40 lat żył samotnie. I nagle zorganizował własny huczny pogrzeb. Jeszcze za życia. Wydarzenie zamieniło się w wielki festyn, było relacjonowane w prasie. [wyimek][b][link=http://www.rp.pl/galeria/492083,1,552426.html]Zobacz galerię[/link][/b] [/wyimek]

Bush, zagrany rewelacyjnie przez Roberta Duvalla, już na pierwszy rzut oka wygląda groźnie i odrażająco. Kiedy wychodzi z domu w lesie i zjawia się w miasteczku, budzi strach. Jakby chciał się dopasować do opowieści, które o nim krążą. Ludzie mówią, że w młodości kogoś zabił. W retrospekcjach rzeczywiście widzimy płonący dom i cień mężczyzny, który ucieka w noc z miejsca pożaru.

Reklama
Film
Narnia wraca na ekran z Meryl Streep. Reżyseruje autorka sukcesu „Barbie"
Film
Nie żyje krytyk filmowy Andrzej Werner
Film
Niedoszły Bond na tropie Laury Palmer z Yosemite, czyli serial „Dzikość” Netflixa
Film
Bond, Batman i Supermeni wracają do akcji. Lubimy tych bohaterów, których już znamy
Film
Rzeź w konstancińskiej rezydencji, czyli pechowe „13 dni do wakacji"
Reklama
Reklama