W lipcu ten portal społeczności owy powiększył grono stałych użytkowników do 500 milionów. To oszałamiający wynik i wspaniały punkt wyjścia do badań dla psychologów, socjologów i ekonomistów. A także dla filmowców.
David Fincher („Podziemny krąg”) zrealizował wartki obraz na temat rozkręcania informatycznego biznesu przez ekonomistów i komputerowych świrów, który mógłby się wydawać nieatrakcyjny. I taki był, bowiem ekranowa opowieść, w której centrum znalazł się Mark Zuckerberg, najmłodszy miliarder świata, w znaczący sposób odbiega od rzeczywistości.
Poleć swoje wydarzenie kulturalne
Prawdziwej historii – żmudnej pracy polegającej na setkach godzin spędzonych na programowaniu i pisaniu kodów – nikt nie chciałby oglądać. Scenariusz powstał więc na podstawie nieznanej u nas książki „Miliarderzy z przypadku” Bena Mezricha i został odpowiednio ubarwiony i udramatyzowany. Ekranowym faktem pozostaje, że Zuckerberg stworzył portal w swojej podstawowej formie, mieszkając w akademiku. I że później, gdy jego dzieło zaczęło lawinowo zdobywać popularność wśród internautów, został pozwany do sądu przez wspólnika i znajomych, którym rzekomo podkradł pomysł.