A że z chęcią jeszcze nieraz pożegluje na kraniec świata, to pewne, bo zadeklarował, że dla samej uciechy swoich dzieci zgodzi się na kolejne sequele. Ten jest czwartą z kolei, udaną – choć bez rewelacji – próbą powrotu na światowe ekrany po czterech latach przerwy. Z nowym reżyserem Robem Marshallem („Chicago") za sterami.
Dwie z trzech poprzednich części „Piratów..." – „Skrzynia umarlaka" oraz „Na krańcu świata" – były mistrzostwem w konfundowaniu widza, który już po kilkunastu minutach seansu gubił wątek przyczynowo-skutkowy nazbyt grubymi nićmi szytej intrygi. W „Na nieznanych wodach" z logiką jest już odrobinę lepiej, choć film pamięta się tylko w ogólnym zarysie. Najważniejszy w „czwórce" jest wyścig do Fontanny Młodości. To bezcenne źródło może przywrócić witalność starym i życie umierającym. Nic dziwnego, że pragną je zdobyć i zawłaszczyć władcy Hiszpanii i brytyjskiej korony. Ta ostatnia wynajmuje do tego zadania Barbossę (Rush), odwiecznego przeciwnika Sparrowa. Obu spotykamy w kapitalnie pokazanym Londynie. Tam Jack natyka się na dawną hiszpańską kochankę Angelikę (Cruz), która zbiera swoją załogę z azymutem na Fontannę, udając Sparrowa.
Niestety, jej postać jest zbyt szkicowa, by zainteresować widza. Atut Angeliki to egzotyka, tak jak i całego filmu. Tu nie o bohaterów chodzi, ale o widowisko mające zaintrygować niespodzianką. Szkoda, bo z powodu niezbyt ciekawych postaci pierwsza część „Na nieznanych wodach" dosyć się dłuży, zwłaszcza gdy tempo akcji wyznaczają sekwencje podobnych do siebie pojedynków, którym wtórują dudniące kotły ze ścieżki dźwiękowej Hansa Zimmera. Owi mdli nowi bohaterowie to syrena Serena (w filmie jest ich wiele, ale choć są półnagie, to publiczność złożona w dużej mierze z dzieci nie ma szans, by zobaczyć nawet cień sutka) i jej adorator męczący kaznodzieja.
Finał jest zaskakujący, bo chyba nie przypuszczaliśmy, że Jack może być altruistą, filozofem i mieć czułe serce. Cóż, chyba się starzeje... Piąty odcinek serii już w drodze, ale na premierę musimy poczekać przynajmniej dwa lata.