Widz patrzy na wyćwiczone ciało Korczaka i zmarszczki, które zaczynają żłobić jego twarz. Taternik wie, że już nie da rady przejść najtrudniejszej drogi w Jaskini Mamutowej, którą kiedyś nazwał Deklaracją Nieśmiertelności. Boi się starości. "Ale nie miałbyś odwagi się zabić?" – pyta Koszałka. "A skąd wiesz, że bym nie miał?" – odpowiada Korczak.
"Deklaracja..." staje się filmem o walce i bólu przegranej, o życiu i śmierci, o buncie wobec starzenia się i niemożności pogodzenia się z przemijaniem. O kondycji człowieka.
Karlowowarska nagroda jest kolejnym – po trofeach w Krakowie, Zakopanem, Tampere, Chicago i Trencie – laurem dla filmu Marcina Koszałki.
Szukanie sensu życia
W filmie Koszałki jest samotność człowieka wobec natury, Boga. Bohater filmu nagrodzonego Kryształowym Globem w konkursie głównym czuje się wyobcowany w społeczeństwie. "Restoration" Izraelczyka Josepha Madmony'ego jest bowiem historią starzejącego się właściciela zakładu renowacji mebli, który po śmierci biznesowego partnera staje na skraju bankructwa. Finansowego, ale i życiowego, bo jego więź z synem dawno legła w gruzach. Fidelman musi zadać sobie pytanie, co w życiu ważne. Spróbuje odbudować relacje rodzinne, choć po latach nie jest to łatwe.
Stosunki w rodzinie są też ważne w wyróżnionym nagrodą specjalną "Cyganie" Martina Sulika. Słowacki reżyser wykorzystuje motywy z "Hamleta". Ale intryga nie toczy się na duńskim dworze, lecz w romskiej wiosce.
– Wiele romskich wsi nie ma elektryczności, wody ani ogrzewania w lecie – mówił Sulik w Karlowych Warach. – W ubogich chatach, na kilkunastu metrach kwadratowych, żyje po 15 osób. Ale to jest temat tabu. Media pokazują Cyganów jak kryminalistów, żeby uspokoić sumienia Słowaków.