Efektowna fraza jednego z największych myślicieli XX wieku nie odstraszyła jednak Margarethe von Trotty przed realizacją filmu, w którym spróbowała odtworzyć właśnie proces myślenia. Proces, który doprowadził niemiecką uczoną pochodzenia żydowskiego do niezwykle oryginalnych i bulwersujących wniosków. Reżyserka nie szukała dla tego tematu – co można postawić jako zarzut – jakiejś oryginalnej formuły.
„Hannah Arendt" jest solidną, pozbawioną stylistycznych fajerwerków, zrealizowaną zgodnie z wymogami gatunku opowieścią biograficzną. To przede wszystkim historia powstania najgłośniejszej pracy myślicielki – „Eichmann w Jerozolimie. Rzecz o banalności zła" z polityczno-towarzyskimi zawirowaniami w tle. Odtwarzająca tytułową postać Barbara Sukova przedstawia swą niezwykłą bohaterkę świadomie nieefektownie. Aniprzez chwilę nie ukazuje jej jako osoby przerastającej intelektualnie naukowców, z którymi na co dzień pracowała.
Marek Sadowski
"Rzecz o banalności miłości" w Teatrze Dramatycznym
Sztuka Savyon Liebrecht ukazuje historię miłości Hanny Arendt i niemieckiego filozofa Martina Heideggera.