Reklama

Ginący gatunek wampirów

Od dziś w kinach „Tylko kochankowie przeżyją” Jima Jarmuscha. To nie love story, lecz przejmujący obraz zagłady sztuki - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 07.03.2014 16:32 Publikacja: 07.03.2014 07:33

"Tylko kochankowie przeżyją"

"Tylko kochankowie przeżyją"

Foto: Gutek Film

Ten film o miłości dwojga wampirów niewiele ma wspólnego ze „Zmierzchem", „Czystą krwią" i całą falą opowieści o monstrach pijących ludzką krew, jaka ostatnio zalewa ekrany. „Tylko kochankowie przeżyją" jest metaforą współczesnego świata. I bolesną spowiedzią samego Jima Jarmuscha.

Reklama
Reklama

Zobacz galerię zdjęć

Adam i Eve są nieśmiertelni. On komponuje muzykę rockową. Wyłącznie dla siebie. Nie chce, żeby wychodziła poza mury jego domu, bo publiczność mogłaby jej nie zrozumieć, zlekceważyć, zbrukać. Ona mówi we wszystkich językach, przyjaźni się z wampirem Christopherem Marlowem, który za ćwierćinteligenta Szekspira napisał „Hamleta". I pochłania tony książek, od dzieł klasycznych do współczesnych.

Poza tym Adam i Eve karmią się ludzką krwią, którą coraz trudniej zdobyć. Ale też żyją sztuką i miłością. On mieszka na przedmieściach Detroit, ona w Tangerze, jednak to nie osłabia uczucia, które łączy ich od wieków.

Zresztą, co może znaczyć nawet kilka lat rozłąki wobec wieczności, jaką mają do dyspozycji. A XXI wiek przyniósł im dodatkowy komfort. Świat naprawdę zmniejszył się do rozmiarów globalnej wioski. Adam i Eve porozumiewają się przez Skype'a, a gdy się stęsknią, Eve kupuje bilet na nocny lot i zjawia się w Detroit.

Reklama
Reklama

Jim Jarmusch nie proponuje jednak widzom wampirzej love story. „Tylko kochankowie przeżyją" to film o upadku pewnej cywilizacji, gdy prawdziwa kultura ustępuje miejsca popwygłupom. Smutna konstatacja artysty, że jego świat, podobnie jak świat Adama i Eve, kończy się. I on, i jego bohaterowie – ze swoimi pasjami, namiętnościami, miłością do czystej sztuki – są dzisiaj tylko odmieńcami i dziwakami.

W tym filmie autor „Nieustających wakacji" i „Kawy i papierosów" daje widzom mnóstwo znaków. Przez ekran przewijają się stare wampiry: Buster Keaton, Franz Kafka, Franz Schubert, Christopher Marlowe, lord Byron, a także płyty analogowe, sczytane książki, stare gitary i wspomnienia z czasów, gdy kultura była wartością.

Dziś jest ona ważna tylko dla wampirów. Zresztą fantastycznych, bo zagranych przez genialną Tildę Swinton i wschodzącą gwiazdę – charyzmatycznego Toma Hiddlestona. Ale te wampiry są bardzo samotne, żyją w wyjałowionym ze sztuki krajobrazie.

Problemem Adama jest to, że umrzeć nie może. A może nawet nie chce. Ale jednocześnie popada w depresję, bo nie wie, jak żyć. Ludzie niszczą wszystko, co kochał i boją się własnej wyobraźni. Jim Jarmusch próbuje jeszcze walczyć, ale nie zostawia widzowi zbyt wiele nadziei. Bo czy ci kochankowie naprawdę mają szansę przeżyć?

Jarmusch przymierzał się do tego filmu od siedmiu lat. Kilka razy był bliski rozpoczęcia zdjęć i stale coś się waliło. Podobno za każdym razem Tilda Swinton mówiła: „To dobrze, Jim. Widocznie jeszcze nie nadszedł czas na taką historię". Dziś już nadszedł.

Reklama
Reklama

 

 

 

 

 

 

Reklama
Reklama

 

 

 

 

 

Reklama
Reklama
Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama