Reklama

3x4 czyli po cztery Orły od akademików dla „Idy", „Chce się żyć" i „Papuszy"

Za najlepszy polski film 2013 roku członkowie Polskiej Akademii Filmowej uznali „Idę". Jej twórca Paweł Pawlikowski zgarnął laur za reżyserię, Agata Kulesza — za rolę pierwszoplanową, Jarosław Kamiński — za montaż - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 11.03.2014 13:29 Publikacja: 10.03.2014 23:21

Ida, reż. Paweł Pawlikowski. Opowieść o dziewczynie, która na początku lat 60., przed złożeniem ślub

Ida, reż. Paweł Pawlikowski. Opowieść o dziewczynie, która na początku lat 60., przed złożeniem ślubów zakonnych, musi poznać prawdę o swoim pochodzeniu. Mądry i wysmakowany artystycznie film nie tylko o ludziach uwikłanych w historię, również o wierze i szukaniu swojej tożsamości.

Foto: materiały prasowe

4 Orły pofrunęły do ekipy „Chce się  żyć". Maciej Pieprzyca został wyróżniony za najlepszy scenariusz, nagrody aktorskie przypadły Dawidowi Ogrodnikowi za rolę pierwszoplanową oraz Annie Nehrebeckiej i Arkadiuszowi Jakubikowi za role drugoplanowe. Film Pieprzycy otrzymał też Orła piątego, zupełnie specjalnego — nagrodę publiczności.

Zobacz galerię zdjęć

4 Orły dostała także „Papusza" Joanny i Krzysztofa Krauze: za zdjęcia (Krzysztof Ptak i Wojciech Staroń), kostiumy (Barbara Sikorska-Bouffał), scenografię (Anna Wunderlich) i muzykę (Jan Kanty Pawluśkiewicz).

„Imagine" Andrzeja Jakimowskiego przypadł jeden Orzeł — za dźwięk dla Jacka Hameli i Guillaume'a Le Bras.

Za odkrycie roku Akademicy uznali Bodo Koxa, twórcę „Dziewczyny z szafy".

Reklama
Reklama

Po raz drugi o Orła walczyły też w tym roku filmy dokumentalne. Wygrał „Inny świat" Doroty Kędzierzawskiej — opowieść aktorki Danuty Szaflarskiej o tęsknotach dzieciństwa, wartościach wpajanych przez rodzinę, o ludziach, którzy musieli zmierzyć się z traumami historii, ale też o wielkiej sile życia.

Tytuł najlepszego filmu europejskiego przypadł  „Sugarman".

To był świetny rok polskiego kina. Powstały filmy oryginalne, mądre i - co też ważne - niehermetyczne. Członkowie Polskiej Akademii Filmowej specjalnie zachwycili się trzema tytułami. „Ida", która jest powrotem do kraju, po cztredziestoletniej emigracji, Pawła Pawlikowskiego to wysmakowana artystycznie, wyważona opowieść o Polsce z początku lat 60. z jej politycznymi uwikłaniami, ale też o dojrzewaniu, szukaniu własnych korzeni, wierze.

W naszym pełnym wrażliwości kinie, reżyserzy coraz częściej pozwalają mówić tym, których głos często przez zgiełk codzienności nie przebija się.  „Papusza", mająca w sobie piękno starych sztychów, jest mądrą  opowieścią o cenie, jaką trzeba zapłacić za talent. O kobiecie, której poezja pomagała żyć, ale też stała się jej przekleństwem, sprawiła, że została wykluczona przez własną społeczność. O miłości, cichej, bolesnej, z góry skazanej na porażkę. A wreszcie o ginącym świecie Romów. Zdjęcia, scenografia, kostiumy, muzyka — to prawda, że wszystko jest tu najwyższej klasy.

Maciej Pieprzyca sportretował w „Chce się  żyć" chłopca, który urodził się z porażeniem mózgowym i — sparaliżowany, wykręcony, pozbawiony możliwości słownego kontaktu z otoczeniem, próbuje udowodnić, że nie jest „rośliną". Walczy o swoją godność, o swoje prawo do życia.  Andrzej Jakimowski też w „Imagine" pokazał tych, których na margines życia wyrzuca choroba. Ta opowieść o niewidomych ludziach, którzy odrzucając białe laski próbują zdobyć dla siebie wolność, nie została odpowiednio doceniona podczas festiwalu gdyńskiego. Teraz też musiała zadowolić się tylko jednym Orłem. Dobrze się stało, że swoją Złotą Taśmą  obdarowali go niedawno krytycy z polskiej sekcji Fipresci.

Generalnie jednak trzeba powiedzieć, że żadne nagrody nie są w stanie oddać różnorodności polskiego kina w ostatnim okresie. Akademicy uhonorowali trzy piękne filmy. Ale przecież w „pobitym polu" zostały tak ciekawe obrazy jak „W imię..." Małgośki Szumowskiej, „Miłość" Sławomira Fabickiego czy „Płynące wieżowce" reżysera najmłodszego pokolenia Tomasza Wasilewskiego.

Reklama
Reklama

Nie zabrakło też kina społecznego takiego, choćby jak „Drogówka" Wojciecha Smarzowskiego. A Andrzej Wajda zakończył swój tryptyk filmem „Wałęsa. człowiek z nadziei".

Cieszą doskonałe debiuty, których wysyp śledziliśmy w latach ubiegłych. A przecież w kolejce do zrealizowania pierwszych fabuł stoją już następni, bardzo obiecujący twórcy, którzy wnoszą na ekran swoją wrażliwość i swoje spojrzenie na świat.

Polskie filmy coraz częściej wygrywają międzynarodowe festiwale filmowe. Na razie nie te najważniejsze — z wielkiej trójki Cannes-Wenecja-Berlin. Ale bardzo wierzę, że już niedługo zapanuje na świecie moda na nasze kino. Bo ono na to coraz bardziej zasługuje.

Barbara Hollender

Film
Oscary 2026: Krótkie listy ogłoszone. Nie ma „Franza Kafki”
Film
USA: Aktor i reżyser Rob Reiner zamordowany we własnym domu
Film
Nie żyje Peter Greene, Zed z „Pulp Fiction”
Film
Jak zagra Trump w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery przez Netflix?
Film
„Jedna bitwa po drugiej” z 9 nominacjami Złotych Globów. W grze Stone i Roberts
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama